Podobno
tak to jest z piosenkami, że najlepiej trafiają do ludzi te
najprostsze. Lekka melodia, proste, łatwe do zapamiętania słowa i
zwykły muzyczny kawałek staje się hitem, który zna każdy,
niezależnie od preferowanego stylu. Zapewne podobnie jest z
książkami. Im coś się wydaje bardziej wymowne, wyraziste, proste
w odbiorze, a do tego jeszcze kontrowersyjne – tym szersze grono
odbiorców zyskuje. Chyba trochę właśnie na takim założeniu
polega współczesne tworzenie literatury. Bo czy dzisiaj także
powstają dzieła, które za kilkadziesiąt, czy kilkaset lat będą
równie znane i podziwiane? A może powstałe w ostatnich latach
książki za niedługo pokryje gruba warstwa kurzu, a one same
pozostaną „hitem jednego sezonu”, tak jak to bywa z piosenkami?
Pięćdziesiąt
twarzy Greya. Tytuł z pewnością znany niemal każdemu. Nie
każdy czytał, ale na pewno każdemu się obiły o uszy kontrowersje
oraz podzielone zdania na temat tejże pozycji. Przyznam szczerze,
sama przeczytałam tylko dlatego, że…. wszyscy to czytają.
Faktycznie, książka jest lekka, czyta się ją bardzo szybko, ale
przynajmniej według mnie, nie zapada na długo w pamięć. Od niemal
samego początku do końca emanuje seksem. Seks… Seks… i...
jeszcze raz seks. Piekielnie bogaty, zabójczo przystojny, nieziemsko
urzekający, owiany mrocznymi tajemnicami przeszłości Christian w
połączeniu z młodą, ambitną, upartą, będącą całkowitym jego
przeciwieństwem Aną, daje dosyć dziwne połączenie. Ona –
prosta dziewczyna zakochuje się od pierwszego wejrzenia, On –
bogaty, tajemniczy przedsiębiorca – również od pierwszego
wejrzenia – ma milion pomysłów na erotyczne scenariusze z Aną w
roli głównej. Chodzący ideał Any okazuje się bowiem mężczyzną,
dla którego jego własne przyjemności fizyczne są numerem jeden w
życiu i który poznał seks jako młody… no właśnie, może za
młody chłopiec, który nigdy nie pokochał, ani nie był kochany
przez kobietę. Autorka opisuje wiele różnych sposobów miłości,
posługuje się licznymi gadżetami erotycznymi, a także jasno
formułuje Zasady ustalonymi przez Christiana, których Ana, jeśli
już zgodziła się być jego Uległą, musi ściśle przestrzegać.
I tak mniej więcej właśnie wygląda całość. Co chwilę inny
rodzaj seksu, inne zabawki, posłuszeństwo, a w przypadku jego braku
– kara. Za to Christian w swoich miłosnych uniesieniach nie panuje
nad żądzami. Swoim brakiem hamulców doprowadza niedoświadczoną
dziewczynę do bólu i łez, za co jego nigdy nie spotyka żadna
kara. Tutaj nasuwa się pytanie – dlaczego Ana znosi wszystkie
upokorzenia i cierpienia, które serwuje jej ukochany mężczyzna?
Czy można aż tak kochać prawie zupełnie obcego mężczyznę (bo
jednak znajomość Anastasii i Christiana nie trwała zbyt długo,
jak przerodziła się w seks-spotkania), że wraca się do niego mimo
takiego traktowania? Przekładając kolejne strony, coraz bardziej
dziwi naiwność, a wręcz głupota, z jaką kreowana na mądrą
młodą kobietę bohaterka, daje się uwikłać w nawet nie romans, a
po prostu Układ, oparty na założeniu „bądź uległa, a nie
pożałujesz”. Trochę powiewa sponsoringiem, do którego zresztą
Ana nie przyznaje się nawet sama przed sobą – przecież laptop,
iPhone i samochód to tylko „pożyczki”. No, ale żeby nie robić
z głównej bohaterki tej złej, warto zwrócić uwagę na obopólny
wpływ, jaki obie postaci mają na siebie. Za sprawą Any, On-
pozbawiony uczuć seksoholik i można by rzec – zboczeniec-
przemienia się w czułego kochanka, wpatrzonego w swoją kobietę
jak w obraz, Ona zaś – dzięki niemu – z nieco może
pruderyjnej, niedoświadczonej dziewczyny zaznaje trochę wyzwolenia
seksualnego oraz zostaje wprowadzona w świat rozkoszy (w różnym
tego słowa znaczeniu), o jakiej nawet nie śniła.
Pięćdziesiąt
twarzy Greya, jak większość romansidełek, zakończona jest
oczywiście happy endem. W kolejnych częściach opisujących dzieje
tej jakże dziwnej pary, Christian przechodzi głęboką
metamorfozę, uświadamia sobie, że spotkał kobietę życia,
przestaje się „pieprzyć z nią”, a zaczyna „się kochać”,
pozwala zasypiać i budzić się koło siebie, dotykać się, o czym
nigdy wcześniej nie było nawet mowy. Rezygnując z łóżkowej
przemocy, zabawek, gadżetów i innych udziwnień, zaczyna uprawiać
tzw. „waniliowy seks” i wtedy, o ironio… to Anie zaczyna
brakować fantazyjnych pomysłów na erotyczne życie. Summa
summarum, wszystko kończy się dobrze, Grey i Anastasia tworzą
szczęśliwą rodzinkę, w której pojawiają się nawet i dzieci.
Cóż
można więc powiedzieć na temat autorki i jej dzieła? Z pewnością
inspiracji Zmierzchem nie da się nie zauważyć. Na pewno
jest to książka kontrowersyjna, bo przez wielu uważana za
pornograficzną. Podobno biblioteki apelują o jej wycofanie. Bez
dwóch zdań za wielkiego polotu literackiego nie da się w niej
doszukać. Coś jednak musi jednak owa książka mieć w sobie, że
sprzedaje się jak świeże bułeczki, a kolejki w bibliotekach po
nią są mega długie. Nie da się odmówić autorce faktu, iż
stworzyła prawdziwy hit. Ale czy będzie to hit na długie lata, czy
hit na chwilę, to się okaże…
Autor: Agata
Steier
Zdjęcie: Agata Steier
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz