wtorek, 30 grudnia 2014

„Muzy Młodej Polski” – Monika Śliwińska RECENZJA

Młoda Polska to jedna z najciekawszych epok w polskiej kulturze i literaturze. Nie dziwi zatem, że powstaje coraz więcej publikacji, że autorzy chętnie wracają do tamtych lat. Ale aby zadowolony był czytelnik (bo przecież głównie o to chodzi), pozycja musi być wyjątkowa, świetnie napisana, interesująca, przedstawiająca wybrany temat z nowej perspektywy, zaskakująca nieznanymi (lub mało popularnymi) ciekawostkami. Bez wątpienia taką książkę napisała MonikaŚliwińska.

Autorka rozpoczyna swą opowieść od tła. Oddaje atmosferę Krakowa z końca XIX wieku, żywo charakteryzuję epokę – najpierw buduje scenerię, dbając o szczegóły, by potem umieścić na scenie bohaterów swojej publikacji. Tu kurtyna nigdy nie opada – postaci lawirują niczym w tańcu, gdy znika jedna osoba, pojawia się kolejna. Czytelnik dynamicznie porusza się między salonem Pareńskich i Boyów, podziwia obrazy Wyspiańskiego i zawieszone potem zamiast nich dzieła Witkacego. Jedni bohaterowie odchodzą, inni się dopiero rodzą. Gdy dzieje się dużo, wtedy Śliwińska każe nam przysiąść i podsuwa pamiętniki czy wspomnienia, królują tu dzienniki Czechówny – dzięki nim mamy kolejną perspektywę widzenia pewnych zdarzeń. 

„Muzy Młodej Polski” to przede wszystkim szeroko pojęty (w kontekście kulturowym, artystycznym i obyczajowym) salon państwa Pareńskich. Jedna z najbardziej znanych rodzin swojej epoki prowadziła dom otwarty dla kultury wysokiej, sztuki, literatury. Doktor i jego żona to przyjaciele takich osobistości, jak m.in. Wyspiański. Opis owego salonu to szeroka panorama Krakowa w latach swojej artystycznej świetności. Z salonu jednak wędrujemy do kolejno otwartych drzwi: przede wszystkim do Zofii, Marii i Elizy – córek doktorostwa. Obserwujemy życiowe losy każdej z sióstr, ani na chwilę nie odstępując od sztuki, wszak to one są tytułowymi bohaterkami.

Niezwykła Eliza Pareńska nie mogła wychować „zwyczajnych” córek. Dorastające w atmosferze otwartego dla artystów domu siostry Pareńskie już bardzo wcześnie przejawiały inteligencję, wrażliwość i zainteresowanie sztuką. Zosia i Maryna doskonale orientowały się w najnowszych artystycznych prądach. Nie dziwi też, że już jako mężatki zawsze były blisko dobrej literatury czy wielkiego malarstwa. Zosię zdobył Tadeusz Boy-Żeleński, Marysia wyszła za Jana Raczyńskiego. Najmłodsza, Lizka, poślubiła Edwarda Leszczyńskiego. Głównie ze względu na niesłychaną urodę wszystkie trzy stały się wdzięcznymi muzami m.in. Wyspiańskiego czy Wojtkiewicza, lecz kobiety wiodły też bardzo ciekawe, pełne blasków i cieni, radości i dramatów życie, które literacko uwieczniła Monika Śliwińska.

Młoda Polska to wielka sztuka, a wielka sztuka to m.in. „Wesele” Wyspiańskiego. Śliwińska prowadzi nas mimochodem w głąb dramatu mistrza. „Wesele” i „Muzy Młodej Polski” mają bowiem wspólnych bohaterów. Znajdzie się tu też opis bronowskiej uroczystości oraz sama geneza powstania słynnego utworu.

Śliwińska ma niebywały dar opowiadania. Ta książka właściwie czyta się sama, a odbiorca jest tak zanurzony w tę opowieść, że staje się jej współbohaterem. Mnogość nazwisk, koligacje rodzinne mogą nieco przerażać, ale – bez obaw – autorka zadbała o to, by czytelnik miał jasność kto jest kim, z kim i dlaczego. Już we wstępie przedstawiła wszystkie postaci, potem każdemu poświęciła krótki rozdział, a gdy już czytelnik poznał bohaterów pokazała ich w swoich środowiskach, wśród innych osobistości. „Muzy Młodej Polski” to, poza fantastyczną opowieścią,  wielki nakład pracy – Śliwińska dotarła do wielu materiałów i solidnie przygotowała się do tematu, co podkreśla imponująca, niemal dziesięciostronicowa, bibliografia. Pełna obyczajowych smaczków czy literackich ciekawostek jest nie tylko świadectwem pewnej epoki, ale i kroniką życia konkretnych osobowości, ważnych w formowaniu literackich gustów tamtych czasów.

Kinga Młynarska

Za książkę dziękujemy:



3 komentarze:

  1. Niestety nie moje klimaty, ale recenzja bardzo lekko napisana; świetnie się ją czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka odbiega od moich ulubionych klimatów, więc raczej jej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń