
Kiedy się poznają od pierwszej chwili wiedzą, że są sobie przeznaczeni. Z czasem jednak okazuje się, że nie wszystko wygląda tak różowo, a życie lubi pisać swoje scenariusze, które niekoniecznie muszą być zgodne z tym co sami sobie zaplanowaliśmy... Nie jest to historia o uczuciu, jest to opowieść o całkowitym poświęceniu się dla drugiej osoby, takim poświęceniu jakie jest możliwe tylko wtedy gdy prawdziwie się kogoś kocha.
Kolejną pozycją jest "Kiedy płaczą świerszcze" również Martina. Jest to opowieść o zetknięciu się dwóch kompletnie różnych światów: dojrzałego i doświadczonego przez życie mężczyzny oraz małej dziewczynki, rozpaczliwie walczącej o swoje życie. Co może z tego wyniknąć? Czy ta historia ma jakiekolwiek szanse na to, aby skończyć się dobrze?
Trzecią powieścią, która również zrobiła na mnie wrażenie jest książka "Listy Lorda Foulgrina" Randy'ego Alcorna. Pomysł na fabułę powieści został zaczerpnięty z "Listów starego diabła do młodego" C. S. Lewisa, aczkolwiek nie jest to ani kontynuacja, ani próba naśladowania. W opowieści tej możemy zobaczyć dwa wątki. Jeden to historia głównego bohatera, losy jego i jego rodziny.

Seria "Labirynty..." zawiera jeszcze wiele tytułów godnych polecenia. Na razie wspomnę tylko o kontynuacji "Listów Lorda..."- "Spisku Ishbane'a", oraz o dwóch nowościach serii- "W pogoni za świetlikami" Martina i "Dłoni pełnej gwiazd" Rafika Schamiego.
Otrzymałem ostatnio trzy pozycje tego Wydawnictwa z tej serii i czekam na możliwosć przeczytania...
OdpowiedzUsuń