Głównym bohaterem powieści jest nadkomisarz Thomas Pitt. Zostaje on wezwany na miejsce zabójstwa prostytutki z Whitechapel. Nie wywołałoby to takiego poruszenia i nie wymagałoby uczestnictwa policjantów z Bow Street, gdyby nie to, że w śmierć kobiety jest zamieszany syn wpływowego Augustusa FitzJamesa, Finlay. Dowody znalezione na miejscu zbrodni wskazują na winę młodego FitzJamesa. Policjanci nie mogą sobie jednak pozwolić na aresztowanie kogoś o jego pozycji bez niepodważalnych dowodów. Nadkomisarz Pitt staje przed trudnym zadaniem. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy krótko po straceniu oskarżonego, następuje kolejne zabójstwo. Policjant musi rozwiązać sprawę i poradzić sobie z oskarżeniami o nieudolność policji.
Akcja na początku rozwijała się w odpowiednim tempie, jednak stopniowo zwalniała, aby przyspieszyć dopiero przy samym końcu. Zatrzymywanie się w jednym punkcie i wciąż powracanie do tych samych wniosków, aby potem stwierdzić, że były mylne i prowadziły do nikąd sprawiały wrażenie sztucznych i mało ciekawych. Rozwiązanie sprawy było zaskakujące, co było przyjemną odmianą po mniej udanych wątkach.
Główną zaletą ,,Klubu Ognia Piekielnego’’ jest osadzenie akcji w XIX wieku. Autorka w umiejętny sposób oddała klimat tamtych czasów, ludzkie zachowania, typowe stroje i panujące obyczaje. Nawet biedota mieszkająca na Whitechapel sprawiała wrażenie wiarygodnej i pasującej do otoczenia. Tło powieści traktuje całkiem poważnie, a ostatnio często można zauważyć ignorowanie tego elementu. Tutaj widać konsekwentność w wyborze miejsca i czasu akcji.
Na pochwałę zasługują także postaci z książki, a zwłaszcza te kobiece. Żona nadkomisarza Pitta, Charlotte, okazała się bardzo bystrą, kreatywną i opiekuńczą kobietą, czym wzbudziła moją sympatię. Jej oddanie i miłość do Thomasa było urzekające. Emily, siostra Charlotte także mile mnie zaskoczyła i lubiłam sceny, w których się pojawiała. Największą niespodzianką była jednak Tallulah, która mimo swojej niedojrzałości i młodzieńczego szaleństwa, okazała się nie być tylko naiwną i głupiutką dziewczyną. Wszystkie trzy miały swój udział w rozwiązaniu sprawy i na własną rękę szukały dowodów w obskurnych zakątkach Whitechapel.
W ogólnym rozrachunku ,,Klub Ognia Piekielnego’’ wypada dość przeciętnie. Nie jest to zły kryminał historyczny, jednak nie można ustawić go na półce obok tych najlepszych. Autorka gdzieś zgubiła po drodze budowane napięcie, a w kryminałach nigdy nie wywołuje to dobrego efektu. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anne Perry i nie zawiodłam się, ale nie jestem też w pełni usatysfakcjonowana. Od pisarki, której nazwisko można znaleźć na liście ,,New York Timesa’”, można by się spodziewać czegoś naprawdę świetnego. Tym razem przyszło mi się obejść ze smakiem. Jednak jeśli ktoś tak jak ja przepada za kryminałami historycznymi z pewnością lektura ,,Klubu Ognia Piekielnego’’ będzie świetnym pomysłem na umilenie wieczoru.
Anna Bellon
Za książkę dziękujemy:
Ja miałam wcześniej okazję przeczytać "Pogrzeb we fiolecie" i muszę potwierdzić Twoją opinie względem autorki. Niestety, choć potrafi opisywać realia wiktoriańskiego Londynu to słabiej jej idzie przedstawianie wątków kryminalnych. Jednak rzeczywiście jej książki nie są bardzo słabe, po prostu czegoś im brakuje :)
OdpowiedzUsuńCzyli to nie tylko moje spostrzeżenie :) Planuję sięgnąć kiedyś po inną książką tej autorki i dać jej jeszcze jedną szansę. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
UsuńPozdrawiam,
Ania B.