Elizabeth Cooke to autorka z wyrobionym już piórem, na swoim koncie
ma dwanaście powieści, które cieszą się uznaniem czytelników. Pochodzi z
malowniczych stron, gdzie niegdyś mieszkały siostry Bronte. Dziadek pisarki
pracował w jednej z tamtejszych posiadłości, a jego historia, przekazywana z
pokolenie na pokolenia, oraz wspomnienia matki Elizabeth stały się kanwą „Tajemnic Rutherford Park”.
Angielska pisarka zaprasza
czytelnika do magicznego świata wyższych sfer – do majątku lorda Cavendisha.
Ale aby dostać się na piętra, gościć w salonach, imponującej bibliotece czy
przez uchylone drzwi sypialni podsłuchać szeptane tajemnice możnych
właścicieli, należy przejść przez pokoje służby czy kuchnię, które także skrywają wiele
sekretów.
Rutherford, w hrabstwie Yorkshire, to okazała rezydencja, która urasta tu do rangi głównego bohatera powieści. To domostwo z
czasów edwardiańskich zna wszystkie tajemnice swoich mieszkańców, wysłuchuje
ich próśb, gróźb, marzeń czy lęków. Narrator wprowadza nas do Rutherford i
kolejno otwiera przed czytelnikiem wszystkie drzwi. Za
każdymi czai się ludzki dramat. Na przykład w pomieszczeniach służby umiera
jedna z pokojówek, wydając na świat maleństwo niezwykle podobne do jednego z
Cavendishów. W swojej sypialni lady Octavia marzy o zrzuceniu obyczajowych
kajdanów, a William pogrąża się w interesach, by jak najmniej zajmować się
domowymi sprawami. Aby dotrzeć do każdego zakątka posiadłości – należy przebić
się przez gęstą sieć skomplikowanych relacji, powiązań i zależności, ale przede
wszystkim trzeba odkryć zasady gry, gry pozorów.
Elizabeth Cooke pokazała nam
życie na górze i na samym dnie. Udowodniła, że na każdym szczeblu społecznej
drabiny ludzie nie mogą być szczęśliwi, jeśli nie żyją zgodnie z własnymi
potrzebami czy marzeniami. Jeśli ich istnienie podporządkowane jest kłamstwu i bierności. Każdy bohater „Tajemnic…” naznaczony jest pewnym
dramatyzmem, wynikającym z niemożności spełnienia swoich pragnień, a przede
wszystkim – z życia w niewoli (w pozornej wolności). Nie bez znaczenia jest
także okres, w który pisarka umieściła akcję – rok 1913. Europa stoi u progu
wojny, powoli rozpoczyna się rewolucja, nie tylko w sensie historycznym czy
politycznym, ale przede wszystkim – obyczajowym i moralnym. Wraz z rozwojem
fabuły, wyjaśnianiem wszelkich zagadek, poznawaniem bohaterów, wreszcie upływem
czasu akcji dostrzegamy, jak bardzo sytuacja w Anglii w przededniu I wojny
światowej łączy się z losami mieszkańców Rutherford. Zmienia się świat,
metamorfozę przechodzą także postaci. Od wątków historyczno-obyczajowych
autorka płynnie przechodzi do elementów psychologicznych, dając coraz bardziej
pogłębiane kreacje Cavendishów i osób z ich otoczenia. Cooke starannie kreśli
te charakterystyki, by finalnie przedstawić czytelnikom ludzi, którzy schodzą z
rodowych portretów, żyją, czują i pragną jak my wszyscy.
„Tajemnice…” to powieść „z
dawnych lat”, bardzo elegancka, pisana świetnym stylem, w której niespieszna
narracja uwypukla drobiazgi (jedna z największych zalet tej pozycji), które
szczególną uwagą darzy narrator. Cooke wykreowała świat, do którego wszyscy tęsknimy,
mimo iż znamy go jednie z powieści czy filmów. Pisarka wprawnym pędzlem maluje szczegóły,
które nadają wyjątkowy charakter i wyróżniają tę prozę na tle innych. Ta
książka to dopiero wstęp: wszystko rozpoczyna, a przecież niczego nie kończy,
dlatego naturalną koleją rzeczy jest oczekiwanie na (już pewną) kontynuację. To
cudowna wiadomość dla czytelników, którym bardzo trudno jest opuścić niezwykły Rutherford
Park.
Kinga Młynarska
Za książkę dziękujemy:
czytanie tego typu powieści mnie meczy, ale ta książka troszeczke mnie kusi dzięki twojej klimatycznej opinii :)
OdpowiedzUsuńpolecam, choć nie spodziewaj się po niej zaskakujących zwrotów akcji, ona jest bardziej do delektowania się "tamtymi czasami" ;)
Usuńpozdrawiam!
Bardzo chcę :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, brzmi obiecująco :-)
OdpowiedzUsuń