Izabela urodziła się w połowie wieku XVI wieku w bardzo niespokojnych dla Hiszpanii czasach rekonkwisty. Nie istniała jeszcze znana nam współcześnie monarchia hiszpańska- półwysep iberyjski podzielony był na kilka państewek, z których wiodące role odgrywały Kastylia i Aragonia. I właśnie dziedziczką Kastylii została Izabela, która dzięki wrodzonemu sprytowi i inteligencji poślubiła następcę tronu bratniej Aragonii księcia Ferdynanda. Obydwoje małżonkowie stworzyli duet, któremu dzięki uporowi i odwadze udało zaprowadzić porządek wewnętrzny w swoich państwach i doprowadzić do finału dzieło oswobodzenia półwyspu spod panowania arabskiego. Jak wiadomo z historii zjednoczenie zbiorowiska małych państewek prowadzi do wzrostu potęgi nowo powstałej struktury państwowej, tak jak to było w przypadku Włoch , Niemiec, a wcześniej Hiszpanii. I w tym można dopatrywać się geniuszu i niezaprzeczalnej wielkości politycznej Izabeli- instynktownie dążyła do wzrostu potęgi Hiszpanii, nie mając we wcześniejszych dziejach Europy godnej siebie poprzedniczki. No i jeszcze odkrycie Nowego Świata przez Kolumba, którego to odkrycia dokonał dzięki protekcji i wsparciu monarchini.
Tyle o wielkości politycznej Izabeli, która wszak oprócz zwierzęcia politycznego była też człowiekiem. I tu zaczyna się problem- Izabela zbiera wśród współczesnych historyków skrajnie rożne opinie. O kontrowersjach nie zapomina także Álvarez pisząc o krwawej rekonkwiście, wypędzeniu Żydów i Maurów z Iberii, konsekwencjach odkrycia Ameryki czy najbardziej poruszający motyw inkwizycji. Czytając jednak tę biografie miałem nieodparte wrażenie, że autor próbuje wybielić królową i na siłę ją usprawiedliwić np. twierdząc, że to Ferdynandowi [sic!] zależało na szerokich uprawnieniach inkwizycji, które doprowadziły do niewyobrażalnych zbrodni. Przyznam szczerze twierdzenie, że tamte czasy wymagały innych "środków" i usilne usprawiedliwianie władczyni do końca mnie nie przekonują, choć zarazem rozumiem intencje autora. Postać Izabeli trąci fanatyzmem i dewocją, co było widoczne zwłaszcza po koniec jej arcyciekawego życia. Znacznie bardziej ludzka wydała mi się córka Królów Katolickich Joanna Szalona, całkiem rożna od matki, bo nadwrażliwa i słaba psychiczne, co dało swoje konsekwencje w dalszych losach tej niezwyklej postaci. Szczególnie zainteresował mnie wątek dualizmu władzy monarchów-Ferdynand i Izabela byli sobie równi, każde posiadało własna monarchię i świetnie dogadywali się jako władcy. Co ważne byli także doskonałym małżeństwem, mimo iż Ferdynand do wiernych małżonków nie należał. Takie udane, chociaż aranżowane małżeństwa królewskie były rzadkością w ówczesnej Europie.
Manuel Fernández Álvarez napisał książkę ciekawą i skłaniającą do głębszej refleksji. Ważne jest to, że autor mimo usilnej obrony królowej pozostawia ocenę jej postaci czytelnikowi. Zabrakło mi jednak jakiegoś spuentowania całej historii; książka się po prostu kończy...no właśnie, przydałoby się jakieś jedno podsumowujące wszystko zdanie. Álvarez pisał tę biografię zapewne dla czytelnika hiszpańskiego lub też z kręgu kultury iberyjskiej i to powoduje, że rzeczy oczywiste dla Hiszpana mogą być trudne do rozszyfrowywania dla polskiego odbiorcy np. ciągle podkreślanie wielkości hiszpańskich historyków współczesnych czy nieznanych w Polsce poetów z okresu średniowiecza; ja zwyczajnie nie wiedziałem o kim mowa.
Jeśli ktoś będzie chciał się zaprzyjaźnić z królowa Izabelą czytając poświęconą jej biografię to życzę powodzenia-ja jakoś nie mogłem jej do końca polubić, choć próbowałem zrozumieć. Lektura wciągającą, choć nie najłatwiejsza. Polecam.
Tytuł: IZABELA KATOLICKA(Isabel la Católica)
Autor: Manuel Fernández Álvarez
przekład z hiszpańskiego: Jacek Antkowiak
Wydawnictwo: PIW
(oprawa twarda, ilustracje czarno-białe, 464 s.)
wydanie pierwsze 2007
ISBN 978-83-06-03055-6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz