sobota, 8 listopada 2014

"Dymna" - Elżbieta Baniewicz RECENZJA

Elżbieta Baniewicz to specjalistka od teatru.  Pracuje w miesięczniku „Twórczość”. Na kartach swoich powieści utrwala sylwetki znanych, ważnych i kochanych przez widzów ludzi kina i teatru. Do tej pory ukazały się biografie Kazimierza Kutza czy Janusza Gajosa. Nadszedł więc czas na pierwszą damę dużej sceny i wielkiego ekranu – Annę Dymną.

„Dymna” rozpoczyna się serią obrazów z życia rodzinnego małej Ani-Małgosi Dziadykówny. Baniewicz krótko portretuje członków jej familii, wskazując ich wpływ na kształtowanie się charakteru przyszłej aktorki. Sięga aż do historii pradziadków. Nie omieszka także przedstawić sąsiadów, a wśród nich tego najważniejszego, aktora, lokalnego dziwaka – Jana Niwińskiego. To dzięki niemu Ania poszerzała horyzonty, wsiąkała w kulturę, zdecydowała się na aktorstwo.

Nauka w szkole aktorskiej, pierwsze role teatralne i filmowe, nowe znajomości, zdobywanie doświadczenia, potem wielkie role, wielkie przyjaźnie, wielka satysfakcja. Ale życie aktorki nie jest usłane różami, co wielokrotnie Baniewicz podkreśla. Autorka częściej niż blaski, ukazuje cienie życie „gwiazdy” – wszelkie trudności, problemy, poświęcenia.

Ale kariera zawodowa to tylko jeden z tematów. Kolejnym jest życie prywatne. Można odnieść wrażenie, że to bardzo delikatna materia. Owszem, autorka wiele opisuje, sama Dymna sporo powiedziała, ale jednak są to informacje na ogół już rozpowszechnione, ciężko znaleźć garść informacji, które zaskoczą.

Ważnym punktem tej biografii jest również praca „po godzinach”, czyli spotkania Dymnej z ludźmi. Jest tu mowa o Salonie Poezji i o programie „Spotkajmy się”, fundacji Mimo Wszystko czy o Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Aktorka bardzo angażuje się w różne imprezy charytatywne, za co zyskuje sympatię czy nawet miłość ludzi nie tylko tych, którym pomaga, o czym świadczy rozdział poświęcony listom od fanów.

Poza sceną, poza kamerami, także w prywatnym życiu Anna Dymna przybiera (przybrała) rozmaite role, za które zdobyła więcej niż wyróżnienia czy statuetki: zyskała sympatię, uznanie, szacunek, miłość: Dymna jako córka, żona, matka, uczennica i nauczycielka, koleżanka, aktorka, powiernica, a nade wszystko Człowiek.

Podczas lektury „Dymnej” nasuwa się pytanie o stosunek biografa do bohatera publikacji, a raczej o ujawnianie tegoż stosunku. Baniewicz nie kryje swojej fascynacji postacią aktorki. To nie dziwi (wszak napisała o niej książkę, więc musi ją lubić, szanować itp.), zaskakuje natomiast narzucanie tej sympatii czytelnikowi. Jedynym zarzutem tej pozycji jest brak obiektywizmu autorki oraz obligowanie czytelnika do określonego sposobu postrzegania Dymnej. Baniewicz nie zostawia przestrzeni odbiorcy, a przecież biografia powinna dawać miejsce na własną ocenę i emocje czytelnika.

Wielkimi atutami są m.in. swobodny styl Baniewicz, umiejętność podtrzymywania ciekawości czytelnika, szeroki kontekst opisywanych tematów, wszelkie dygresje związane z teatrem czy filmem (sporo można dowiedzieć się np. o pracy aktora czy ważnych polskich produkcjach „od kuchni”), wiele ciekawych anegdotek (rodzinnych, z planu, osobistych itd.). Autorka, mimo iż skupiona na głównej bohaterce, wiele uwagi poświęca również postaciom drugoplanowym, przybliżając te mniej lub bardziej znane sylwetki. Opisuje również większość sytuacji „towarzyszących” zdarzeniom z życia Anny. Plusem jest także oddanie głosu znajomym aktorki, współpracownikom, aktorom, przyjaciołom. Dzięki ich wspomnieniom czytelnik dostaje pełny obraz Anny Dymnej widzianej oczami innych.

Ze względu na ilość materiału fotograficznego (zdjęcia, materiały prasowe, pocztówki, dokumenty, plakat, listy itd.) można zaryzykować stwierdzenie, iż „Dymna” to album z biograficznym komentarzem. Przyjemnie patrzy się na śliczną młodą dziewczynę, na utalentowaną, dojrzałą aktorkę oraz na pięknego człowieka. Wielkie ukłony w stronę wydawnictwa Marginesy za imponujące, staranne, eleganckie wydanie. „Dymna” to nie tylko lektura, lecz również ozdoba każdej półki. Polecam przeczytać i obejrzeć!


Kinga Młynarska

Za książkę dziękujemy:


3 komentarze:

  1. To publikacja dla mojej mamy. Już wiem, co kupię jej na gwiazdkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie ta publikacja nie jest dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy dobra opinia jest zawsze subiektywną? Na szczęście nie :-)

    OdpowiedzUsuń