Nie udałoby mi się lepiej spuentować mojej przygody z powieścią Elżbieta Cherezińskiej „Legion” niż zrobiła to sama autorka w zdaniu, które przytoczyłam. Mam nadzieję, że takie postawienie sprawy zachęci Was do zapoznania się w moją recenzją powieści „Legion”.
Autorka zmierza się tu z trudnym tematem niemal zapomnianej Brygady Świętokrzyskiej uformowanej z żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych podczas II wojny światowej, którzy nie podporządkowali się rozkazom rządu londyńskiego; nigdy nie chcieli popierać Sowietów, jakby przeczuwając, że z takiej współpracy nic dobrego wyniknąć nie może. Historia pokazała, że mieli rację, co więcej, jako jedyna jednostka polska przedarli się przez linię frontu i połączyli się z armią generała Pattona. Powieść pokazuje, jak bardzo różniło się w czasach wojny życie na tzw. ”górze” i „dole”.
Byli więc ludzie, uważający się za przywódców, dla których liczyła się jednie przynależność polityczna, którzy czas spędzali przy stołach na czczych kłótniach o to, czyich rozkazów słuchać. Byli także i żołnierze wychowani, wyszkoleni w lesie, werbowani przypadkowo, niekiedy bardzo młodzi lub tacy, którzy przez wojnę stracili cale rodziny. Zdeterminowani, zdyscyplinowani, nieuznający kompromisów, gotowi zabijać nawet własnych braci, jeśli ci działali na szkodę ojczyzny. Musieli zmagać się nie tylko z trudnymi warunkami życiowymi, ale także z takimi wyborami, jak: zabić czy puścić wolno? W końcu każdy zaniechany strzał się mści. Bronili swoich rodaków przed bandytami, wspierali Polskę i tylko Polskę zarówno przez Niemcami, Sowietami jak i polskimi komunistami. Przez propagandę Armii Ludowej okrzyknięci polskimi faszystami, a jednak nie ugięli kolan i udało im się dokonać niemożliwego.
Uwielbiam się rozczarowywać i udowadniać sobie samej, że się myliłam. Przecież nigdy nie lubiłam uczyć się historii, nie potrafiłam zapamiętywać faktów, nazwisk na dłużej niż do pięciu minut po sprawdzianie. Wszystko to, o czym mówił nauczyciel czy podręcznik było dla mnie suche, martwe. Tak naprawdę nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że to, o czym się uczę zdarzyło się naprawdę, że ci ludzie naprawdę istnieli, że te, często bardzo okrutne historie to czyjeś łzy, tęsknoty, uczucia… Cherezińska sprawiła, że poczułam historię! Wzruszyłam się nią, pokochałam żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, ich los stał się dla mnie ważny, ich śmierć, choć minęło od niej parę lub paręnaście lat sprawiła, że poczułam ucisk w sercu. Dzięki temu, że poprzez karty „Legionu” wędrowałam razem z żołnierzami partyzantki po lasach zrozumiałam i zapamiętałam fakty historyczne, których w szkole uczyłam się z mozołem przez parę godzin. Jak ja żałuję, że nie mogę juro pójść na lekcję i pochwalać się wiedzą, którą posiadłam tak łatwo i z przyjemnością.
Kolejnym moim błędem (i wiem, że wielu z Was też go popełnia) jest to, że do tej pory książki historyczne zostawiałam dla ludzi naprawdę zainteresowanych przeszłością. Teraz wiem, że każdy z nas może sięgnąć po taką powieść, zachwycić się nią, wyciągnąć z niej korzyści i czerpać z tego przyjemność. Przyznaje, że grubość książki (800 stron!) przeraziła mnie na początku, mnogość faktów i osób przyprawiała o ból głowy, ale wtedy na pomoc przyszła mi sama autorka. Po każdym wspomnieniu jakiejś osoby od razu otrzymujemy krótką notkę o niej, aby szybko skojarzyć ją z konkretna sytuacją. Również lekki język i poczucie humoru autorki sprawiało, że nawet ciężkie opisy walk, taktyk i innych typowo wojennych scen czytało się lekko.
„Legion” to autentyczna opowieść o bohaterach, którzy jednak nie przestali być zwykłymi ludźmi, ze swoimi wadami i lękami. Nie zaleje nas tu fala patosu, nie zostaniemy zarzuceni martyrologicznymi hasłami, a Polska z cierniem na głowie nie będzie wyskakiwać z każdej strony. Sami, bez odgórnego przymusu, pochylimy głowy przed bohaterami Brygady Świętokrzyskiej i przed ich czynami, których dokonać nikt inny nie zdołał.
Angelika Pisula
Książkę do recenzji otrzymaliśmy od
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz