nie ma śmierci
gdy czytam taką książkę
która mi wystarcza
za wszystkie książki świata
[***nie ma śmierci
– fragm., „Zezowaty duet”]
„Mroki” to powieść, a raczej poezjowieść (jak określa ją autor) dość
specyficzna. Nie potrzebuje recenzji czy rekomendacji. To książka-towarzysz, to
odbicie naszych myśli, lęków, pragnień. To pogawędka z dziwnym kumplem,
skrywanym gdzieś bardzo głęboko w nas samych.
Od początku Jarosław Borszewicz wciąga nas
w mroczne rozważania o śmierci i jej wszechobecności. W takim klimacie buduje
swoje opisy (np. „Trupy sosen. Wraki lip”).
W tym (bądź co bądź poetyckim) świecie „Mroków” wyraźny nacisk położono na to,
co smutne, brzydkie, bliskie śmierci lub już umarłe. Piękna, harmonii i
pozytywnych emocji należy szukać, domyślać się, niemal je wyławiać.
Bohater/podmiot kroczy przez to życie, które uwypukla przed nim to, co umiera
lub jest w opłakanym stanie (drzewa
wymordowane, spleśniałe serca jagniąt
itp.). Nie dziwi zatem, że Duet odczuwa życiowstręt.
Ale on ma jeszcze obsesję samego siebie, cierpi także na amore melancholica.
Autor ma niezwykłą zdolność do
widzenia „w głębi”, dociera niemal do trzewi danego zjawiska. Świadomie operuje
emocjami, intensyfikuje odczucia (np. przez personifikację), wzmacnia relację
bohater-czytelnik (i prowadzi ją na swoich warunkach, na które automatycznie,
od pierwszych słów, się zgadzamy). To twórczość zwrócona do wewnątrz „ja”
literackiego, ale oddziałująca na otoczenie. Naturalnie, jest to także układ
odwrotny – to, co wokół bohatera tworzy go, reżyseruje jego emocje, wybory,
poglądy.
W „Mrokach” wiele się wspomina,
wiele też kreuje i obserwuje. Obok Thanatosa pojawia się Eros. Miłość jednak nie
jest tu wybawieniem (choć może być), ale częściej sprawcą bólu. Bohater w
kwestiach sercowych daje się poznać również jako ten sentymentalny, czuły,
romantyczny, a z drugiej strony potrafi ranić, ignorować, być katem uczuć. Miłość
i seksualność częściej niż przyjemność, zadowolenie, spełnienie dają poczucie
zdrady, zawodu, przygnębienia.
Powieść Borszewicza to dla mnie
taki swoisty dziennik duszy zagubionej, poszukującej, przede wszystkim siebie prawdziwego. Są tu myśli, fobie,
sytuacje, postacie, sceny powracające w pamięci, zapis codzienności,
skojarzenia, wyobrażenia, wilki wspomnień,
zwierzenia własne i cudze, zasłyszane dialogi, „życiowe prawdy” czy po prostu
zmyślenia. Co najważniejsze, to nie są tylko doświadczenia bohatera czy nawet
autora, ale bywają też przeżyciami czytelnika. Czynnikami, które decydują o
przywłaszczeniu sobie przez odbiorcę „Mroków” jako książki osobistej i jednej z
najważniejszych, są humor i ta zadziwiająca umiejętność trafiania w sedno
jakiejś kwestii za pomocą kilku zaledwie słów. Na sukces książki niewątpliwie
wpłynęło także „życiopisanie” (lub jego kreacja) Borszewicza, naturalność
przekazu, być może z lekką manierą (czasem wprawiającą czytelnika w
konsternację), ale należy ją złożyć na karb młodości studenta, który „Mroki”
popełnił.
Powieść najlepiej czytać razem z
„Zezowatym duetem”, oba utwory przenikają się, z siebie wypływają. Czytelnicy,
którzy mieli już przyjemność z pierwszą wersją mogą czuć małe rozczarowanie powtórną
ingerencją autora w dzieło. Czy uwspółcześnienie tekstu dodaje czy ujmuje utworowi
– niech każdy rozstrzygnie indywidualnie. Jedno jest pewne – „Mroki” pozostają (choćby
z pierwotnego wydania) książką, którą wszyscy chcieliby przeczytać i pewnie
każdy (w swojej wersji) chciałby napisać. Ale tylko Borszewicz miał odwagę
ją wydać. I to dwa razy!
Kinga Młynarska
Za książkę dziękujmy:
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa pewno zajrzę
OdpowiedzUsuńSzukam właśnie czegoś takiego..brzmi trochę jak Kundera (czy tylko mi się tak wydaje?), którego jestem fanka..:)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię
OdpowiedzUsuńWitaj, bardzo ciekawa książka,muszę ja przeczytać. Bardzo podoba mi się Twój blog, dlatego dodałem Cię do mojej listy blogów pod adresem firkat.pl
OdpowiedzUsuńZajrzyj jeżeli masz ochotę~!
Intrygujący opis i jestem aż ciekaw tej głębokości
OdpowiedzUsuńdziękuję za Wasze komentarze :) miło, że czytacie! jeszcze raz zatem polecam "Mroki"! :)
OdpowiedzUsuńOstatnio ją odkryłam :)
OdpowiedzUsuń