czwartek, 8 sierpnia 2013

Anna Jaklewicz „Niebo w kolorze indygo. Chiny z dala od wielkiego miasta” – recenzja

Coraz więcej osób, które wyruszają w wyprawę w odległe kraje pisze książki stanowiące relację z ich podróży. Na półkach sklepowych nie widnieją już tylko książki Elżbiety Dzikowskiej, Martyny Wojciechowskiej czy Beaty Pawlikowskiej o tej tematyce. Anna Jaklewicz jest debiutantką w tej dziedzinie. Z wykształcenia jest archeologiem. Jej pasją jest podróżowanie, zaś największym marzeniem było zostanie… Indiana Jonesem i poniekąd je spełniła. Przygodę z podróżami zaczynała w Sudanie, gdzie wyruszyła na misję archeologiczną. Potem odkrywała tajemnice starożytnego Egiptu.

Po Afryce zdecydowała poznawać tajniki przyrody, kultury i cywilizacji Azji: Wietnamu, Laosu, Kambodży, Indii i Chin. Ten ostatni kraj na tyle ją zaintrygował, że postanowiła podzielić się z czytelnikami swoim doświadczeniami i spostrzeżeniami. Co nam się kojarzy z tym ogromnym (w każdym tego słowa znaczeniu) państwem? Przede wszystkim wielkie metropolie jak Szanghaj, Hong-Kong czy Pekin, Wielki Mur Chiński oraz Zakazane Miasto.

Niebo w kolorze indygo” jest zapisem jej wyprawy do Chin. Ania spędziła tam ponad dwa lata, gdzie początkowo pracowała jako lokalny przewodnik. Jednak jej trasa opisana w książce nie jest ani typowym sprawozdaniem, ani turystycznym przewodnikiem z popularnych chińskich miejsc. Wręcz przeciwnie. Autorka opisuje swoją podróż po nieznanych, małych wioskach na południu państwa. Pokazuje ten kraj z innej perspektywy, odkrywa zaskakujące bogactwo etniczne i kulturowe.

Na samym początku swojej książki, Ania opisuje przyjazd do Chin, do tych brudnych, hałaśliwych i zatłoczonych Chin. Nie wspomina tego miło, jednak decyduje się dać im drugą szansę. Wyprawa po małych i nie znanych terenach południowych Chin przynosi jej satysfakcję z odkrywania nowych rzeczy. Ania cieszy się zwykłymi drobnostkami, jakimi przykładowo są miska świeżego ryżu czy rozgwieżdżone nocne niebo w kolorze indygo. Bierze udział w tradycyjnych lokalnych wydarzeniach, jak pogrzeb czy wesele, które zupełnie inaczej obchodzone są niż w Polsce. Bawi się na lokalnych festiwalach, między innymi na ludowym święcie zorganizowanym na cześć… ogórka czy błota (!). To ostatnie polega na tym, że pół nadzy mężczyźni wskakują do wody, by gołymi rękami złapać jak największą rybę. Po ogłoszeniu wyników konkursu, panowie dla rozrywki wskakują do sadzawki i ochlapują się błotem. Na sam koniec w tym samym miejscu odbywa się walka byków, a jej zwycięzca otrzymuje jakże zaszczytny tytuł byczego króla wsi.

Jednym z jej podróżniczych celów są odwiedziny w wiosce położonej nad jeziorem Lugu, w której żyje ludność Mosuo. Co w tej mniejszości narodowej jest takiego niezwykłego, że autorka postanowiła tam dotrzeć? Ano to, że jest to królestwo kobiet i jednocześnie raj dla mężczyzn. Istnieje powszechne przekonanie, że kobiety Mosuo są wyzwolone seksualnie i nie mają stałych życiowych partnerów. Kobiety te cenią sobie luźne związki z dowolna liczbą mężczyzn i nie zwierają związków małżeńskich. Mają też prawo same wybierać swoich kochanków. Maja również gromadkę dzieci i nie koniecznie są świadome, która pociecha jest owocem namiętnej nocy z konkretnym partnerem. Muszę przyznać, że jest to ciekawy wątek . Zdawałam sobie sprawę, że istnieje chińska społeczność , w którym dominują kobiety, jednak nie interesowałam się tym zbytnio, aż do tej pory.

„Niebo w kolorze indygo” czyta się szybko i przyjemnie. Szata graficzna przyciąga oko, a mnóstwo kolorowych zdjęć wklejonych pomiędzy tekst sprawiają, że przyjemność z czytania jest jeszcze większa. Kolor indygo cały czas przeplata w książce, nie tylko na zdjęciach i w szacie graficznej, ale również w samym tekście. Książka Anny Jakielskiej przybliżyła mi odrobinę „innej” i nieznanej chińskiej kultury, co zapewne było celem autorki.

Obecnie Anna przebywa na wyspie Jawa, gdzie pracuje nad kolejna książką oraz kręci film dokumentalny poświęcony życiu osób trans-płciowych. Miejmy nadzieję, że kolejna jej relacja będzie równie dobra i obszerna jak ta o Chinach. Ja z pewnością skusze się na jej kolejne interesujące sprawozdanie z podróży.

Recenzję napisała: Klaudia Kwiatkowska




                                                     Za książkę dziękujemy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz