czwartek, 8 sierpnia 2013

Fakir z Ipi - recenzja

Marek Kochan jest prozaikiem i dramatopisarzem. Najchętniej sięga po formę opowiadania, choć jest też autorem dwóch powieści: „Franquizea” (którą debiutował) oraz „Plac zabaw” (WAB, 2007). Zainicjował powstanie tomu opowiadań „Mówi Warszawa” – to zbiór 21 tekstów pisarek i pisarzy stanowiący razem – jak to określono – „pierwszą wielogłosową powieść na temat miasta”.

Jego utwory tłumaczono na język niemiecki, angielski, francuski, węgierski, włoski, serbsko-chorwacki, hiszpański oraz hebrajski.

Fakir z Ipi” to trzecia powieść Marka Kochana. Autor długo kazał czekać na nią czytelnikom, bo od wydania poprzedniej minęło sześć lat. Zapewne wielbiciele talentu Kochana sięgną po nią bez wahania. A ci, którzy go nie znają? Czego mogą się spodziewać?

Trzeba przyznać, że książka jest wielopłaszczyznowa, porusza mnóstwo tematów, sięga po aktualne problemy, definiuje też w pewien sposób literaturę i jej wartość.

A z drugiej strony… Jeśli pomyślimy o wszystkich okropnych doniesieniach, jakie nierzadko przedstawiane są w mediach, to w tej książce znajdziemy pewnie znakomitą większość tego typu zdarzeń – choć nie obawiajmy się epatowania drobiazgowymi relacjami.

Książka rozpoczyna się opisem brutalnego morderstwa, poprzedzonego zbiorowym gwałtem, którego świadek nie zrobił nic, by zapobiec tej tragedii. Ów świadek – występujący pod pseudonimem-przezwiskiem Kwiatek to główny bohater powieści. Oprócz tego zdarzenia znajdziemy w „Fakirze z Ipi” kazirodztwo, molestowanie seksualne, patologiczną rodzinę, w której naczelną zasadą wychowania jest przemoc, na dodatek – maskowana przez rzekomą troskę o moralność dziecka. Są tu i echa głośnych spraw, które wstrząsnęły niedawno krajem i nie tylko – w opisywanych wydarzeniach znajdziemy analogie do rzekomego porwania Madzi – córki Katarzyny W., do losów Nataschy Kampusch.

Kwiatek przedstawia siebie jako jedynego świadka zdarzeń, które doprowadziły do zaginięcia Weroniki N., a śledztwo w tej sprawie utknęło w martwym punkcie, zatem jedna ze stacji telewizyjnych proponuje mu cykl programów, w których opowie, co wie. Dlaczego nie w jednym programie? To ważne pytanie – jak wyjaśnia to Kwiatek – on sam musi dojść do prawdy, odnaleźć ją w zakamarkach pamięci. Kolejne programy jednak przynoszą zaskakujące zmiany tej pierwszej wersji zdarzeń, akcja się gmatwa, jest coraz mroczniejsza, świadek staje się głównym podejrzanym; a Kwiatek, choć z jednej strony przez wielu nazywany jest psychopatą i kanalią, dla innych urasta na gwiazdę mediów. I to właśnie ten temat jest także niezwykle istotny w powieści „Fakir z Ipi”.

 Autor pokazuje czytelnikom pewne mechanizmy tworzenia „gwiazd medialnych”, celebrytów, którzy choć ich zachowanie jest kontrowersyjne, potrafią przyciągnąć tłumy zaciekawione sensacyjnymi szczegółami. Co więcej – Kwiatek dzięki swej wiedzy zaczyna szachować otoczenie, nie tylko otrzymuje sowite wynagrodzenie, ale też komfortowe warunki do pisania pracy habilitacyjnej, a poza tym to, co dla niego najważniejsze – zainteresowanie tłumów. Z osoby dziwnej, żyjącej nieco na marginesie, staje się kimś, kogo oglądają setki tysięcy osób. Ale czy jest tego wart?

Powieść ma oryginalną formę, bo kolejne rozdziały to jakby zapis monologów wygłaszanych w tym cyklicznym programie telewizyjnym. Lwia ich część należy do Kwiatka, choć pojawia się jego ukochana – Basia, przyjaciel z instytutu – specjalista od psychologii behawioralnej.

To na pewno nie jest „lekka lektura na lato”, ale jeśli kogoś te informacje zaintrygowały, to warto może sięgnąć po „Fakira z Ipi”.

Recenzję napisała: Katarzyna Otłowska  

Za książkę dziękujemy:
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz