wtorek, 24 kwietnia 2012

Andrzej Paczkowski "Saga Cień czarownicy.Szubienica" - recenzja e-booka


Opowieść Andrzeja Paczkowskiego  rozpoczyna się w śnieżną noc roku 1581, roku który zapisał się czarną czcionką w historii wielu wiosek i miast Norwegii. Młoda dziewczyna z nowonarodzonym dzieckiem, czeka na śmierć.  W ogarniętym śmiercią domu, w którym dokonała żywota cała jej rodzina, Ingrid nie ma już sił by walczyć o istnienie, pozostaje jej tylko modlitwa o szybką śmierć z wyczerpania i głodu dla siebie i nowonarodzonej córeczki. Wtedy właśnie ostatkiem sił podejmuje decyzję. Postanawia poszukać pomocy u miejscowej „Wiedzącej”. Od tej pory wkracza na nową ścieżkę życia, ale też i śmieci.

W latach 90 na polskim rynku wydawniczym pojawiła się, tuż obok  wszechobecnych Harlequinów nowy prąd literatury kobiecej – sagi. Rozpoczęło się od Margit Sandemo – norweskiej pisarki, która szturmem podbiła serca polskich czytelniczek cyklem „Saga o Ludziach Lodu”. Zupełnie nowatorskie, jak na owe czasy,  połączenie powieści historycznej, obyczajowej, romansu i świata magii i nadprzyrodzonych istot, utorowało drogę bardzo popularnym  obecnie trendom.

W ten świat zaprasza nas także Andrzej Paczkowski. Korelacje i skojarzenia z sagą Sandemo są nieuniknione, ale autor wcale się ich nie wypiera. Co więcej sam wprowadza dolinę Ludzi Lodu do swojej powieści, czyniąc  ją bliższą fanom rodu Lind. Czy to dobry zabieg? Czy może „strzał w kolano” Musicie ocenić sami.

W mojej opinii miło jest zagłębić się jeszcze raz w ten świat. Pomimo, iż z kart powieści wyziera prostota i nieco zbyt klarowne rozpisanie akcji – czytelnik z łatwością jest w stanie przewidzieć dalsze losy bohaterki, należy pamiętać, że jest to pierwsza część cyklu, który z pewnością obmyślany jest tak, aby zaskoczyć niejeden raz czytelnika. Postacie są zarysowane klarownie, przejrzyście – wiemy od razu czego się po kim spodziewać, dla mnie niestety jest to troszkę naiwne, ale liczę na dalszą inwencję autora.  Całość „Cienia Czarownicy” stanowi miły i niezobowiązujący przerywnik  w codziennej gonitwie dla nowych czytelników i próbę wskrzeszenia wspomnień u fanów Ludzi Lodu, do których i ja należę, a którzy z pewnością potraktują rodzimego autora przychylnie.

Recenzję napisała: Edyta Gierałt

E-booka otrzymaliśmy od:


2 komentarze: