Ale może najpierw zacznijmy od autora. Franciszek Szczęsny urodził się w 1946 roku na Kaszubach. Tam spędził dzieciństwo i młodość. Jest oficerem zawodowym Wojska Polskiego w stanie spoczynku. Obecnie mieszka w Gdańsku, pracuje w PPUP Poczta Polska.
Historia kręci się wokół chłopca o przezwisku Hipek. Mieszka razem z rodzicami i liczną gromadką rodzeństwa w zwyczajnej, zapomnianej przez Boga wiosce. Wszystko by było całkowicie przewidywalne, gdyby nie ojciec bohatera. Człowiek o bardzo trudnym charakterze i niepodważalnym poczuciu władzy, zmienia nastawienie chłopca co do istoty rodziny i miłości jako fundamentu istnienia. Wszystko zaczyna się od momentu, kiedy Hipek po raz pierwszy dostaje od taty burę. Dotkliwie pobity, powoli kreuje coraz większą nienawiść do ojca. Kradzieże, bijatyki, kłamstwa i ucieczki. To staje się jego dogmatem życia i sposobem na przetrwanie. Poza tym czemu miałby przestać? Uczniowie go podziwiają, za kradzione pieniądze kupuje słodycze, które rozdaje w szkole. Przecież nie ma w tym nic złego prawda? Więc o co chodzi? I czemu czuje się stale obserwowany? Czemu ni stąd ni zowąd wszystko odwraca się przeciwko niemu? Pytanie brzmi przestać czy nie?
Kiedy ostatnia literka została wchłonięta przez moje ciekawskie oczyska, jeszcze długo wpatrywałam się w okładkę książki z… pustką w głowie. To był właśnie jeden z tych momentów, kiedy coś jest tak bardzo niecodzienne, że nie jesteś w stanie ogarnąć tego umysłem. Przetrawiałam i przetrawiałam, aż w końcu stwierdziłam, że nie mogę wam tego opowiedzieć. Wy to musicie przeczytać.
Franciszek Szczęsny nawet nie zadał sobie trudu, aby sprecyzować imię ojca głównego bohatera, wokół którego, bądź co bądź, dużo się dzieje. Hipek relacjonuje wydarzenia ze swojego życia w tempie ekspresowym, jednocześnie płynnie przechodząc z wątku na wątek. Powiem szczerze, że byłam zdziwiona, kiedy po raz pierwszy otworzyłam książkę i szybko przekartkowałam strony. Prawie zero dialogów, strasznie dużo jednolitego druku, bez żadnych akapitów. Aha, pomyślałam. Pewnie będzie opisywanie doniczki na parapecie przez pół rozdziału. Jakże bardzo się myliłam! Nie mogłam opuścić nawet linijki lektury, bo już gubiłam się w wydarzeniach. Ale nie było to napisane chaotycznie. Z tą książką po prostu nie mogłam się nudzić.
Drugą sprawą, za którą podziwiam autora, jest manipulowanie uczuciami czytelnika. Pomimo, iż główny bohater to kryminalista i przestępca, Szczęsny dodaje mu również te cechy, które wzbudzają sympatię. Kibicowałam Hipkowi przez cały czas, polubiłam go bardzo i przy każdym jego występku, trzymałam kciuki za pomyślną ucieczkę. Jednak to nie przeszkodziło mi w wysunięciu ważnych wniosków, tak oczywistych, że nawet nie zdawałam sobie sprawy z ich wartości. Jak one brzmią? Przeczytajcie książkę.
Co tu dużo mówić. Styl jest spójny, fabuła niesamowicie wciąga, bohaterowie są klarowni i dobrze opisani, ujmują swoją prostotą i normalnością. Czytając „Za mną same zgliszcza” można całkowicie zapomnieć o rzeczywistości i poczuć emocje bohaterów, a także klimat tamtejszych miejsc. Może macie ochotę na małą podróż do poprawczaka?
Gorąco polecam!
Natalia Laskowska
Za książkę dziękujemy:
Gustuję raczej w innym gatunku więc raczej nie dla mnie to pozycja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo Serdecznie :*
Wiesz może, gdzie mogę dostać tę książkę? Z góry dzięki za odpowiedź ;) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Na pewno sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo wciąga. widać że profesjonalnie napisana. z chęcią sięgne po tą książkę. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak pozytywne komentarze! Dodają skrzydeł :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, recenzję pisałam od serca :)