Co to takiego Mikrulki ? To małe
stworki mieszkające pod podłogą w pokoju. Żyją tam w ciemności
i nawet tak dokładnie nie wiedzą jak wyglądają. W gości
przychodzi do nich nieraz Nabrdalik, bzyczący owad i opowiada o
świecie. Przy ostatniej jego wizycie Mikrulki ogromnie się
pokłóciły. Pożytek z tej awantury był jednak taki, że
postanowiły otworem, w którym było widać światło, wyjść po
raz pierwszy na zewnątrz.
Zobaczyły się dopiero wtedy jak
wyglądają naprawdę, bo w mroku pod podłogą każdy wydawał się
podobny do drugiego. Wspólne zwiedzanie pokoju okazuje się jednak
pełne niebezpieczeństw i dlatego wymaga współpracy pomiędzy
ludzikami. Kolorowe światło tak mało znane bohaterom, staje się
poniekąd przewodnikiem po nieznanym terenie. Ważną pomocną
postacią staje się Perpetua, mieszkająca w szafie. To ona tłumaczy
i wyjaśnia co jest co, a zagadkowy Ludzik Chodzący po suficie razem
z przyjacielem Fufiakiem obserwuje wszystko z góry i cichutko tak,
aby nie usłyszeli, komentuje każde ich posunięcie.
„Mikrulki” to piękny tekst o
przyjaźni, o tym jak ważna nieraz jest współpraca a samolubstwo
nie służy niczemu dobremu. Również o tym, że to co nieznane nie
musi być złe i straszne, a to co zwyczajne jest nieraz
najważniejsze i najmilsze sercu.
Książeczka jest przeznaczona dla
przedszkolaków i dzieci wczesnoszkolnych i myślę, że jest to wiek
idealny do dobrego odbioru tej bajeczki. Dzieci uczą się wtedy
życia w grupie, powstaje współzawodnictwo niekoniecznie zdrowe,
jak i nieraz muszą aby był widoczny efekt działania –
współpracować.
Mnie ogromnie podobały się wnioski
wyciągane po każdej przygodzie małych bohaterów przez Ludzika
chodzącego po suficie. Stanowią one puentę i kwintesencję każdego
wydarzenia: „Tak oto Gwóźdź Programu okazał się kompletnie
nieprzydatnym i nic nie znaczącym bublem”czy też „Pieniądze
wcale nie muszą spadać z nieba [..] nawet gdy leżą na ziemi,
bywają ciężarem nie do udźwignięcia”czy też jakże trafną
„Tak łatwo zapomnieć o przebytej drodze i pokonanych przeszkodach
i zniszczyć wszystko kłótnią ..”
Bajeczka jest ilustrowana przez Kamilę
Strzeszewską . Naprawdę świetne są jej obrazki, malowane
delikatną, kolorową kreską. Bohaterowie na nich są jak żywi,
trzeba tylko uważać aby nie rozdeptać ich na dywanie wśród
farfocli. Ilustracje bardzo dobrze uzupełniają tekst, dodając mu
nawet pewnej tajemniczości.
Na książeczce zaznaczono, że jest to
pierwszy tom historyjek o sympatycznych stworkach. Ogromnie się z
tego cieszę i z ciekawością sięgnę po następny. Na razie
zapraszam do wędrówki razem z nimi, przez wydawałoby się
nieciekawy pokój, a w rzeczywistości pełen tajemnic i zagadek. Na
pewno nuda nas nie dopadnie a i śmiechu będzie co niemiara.
Za książkę dziękujemy:
O matko. I córko. Ilustracje są autorstwa kobiety... I jeszcze: "kwit esencję". Takie techniczne kwestie.
OdpowiedzUsuń