środa, 2 kwietnia 2014

Brudne ulice nieba - recenzja

Piekło i niebo – z tym motywem do czynienia mamy bardzo często we współczesnej literaturze. Możemy spotkać albo wyśmienitą, pełną przygód powieść, albo nudny, kompletnie nieudany gniot. Jak było z „Brudnymi ulicami nieba”?

Tad Williams - amerykański pisarz science fiction i fantasy, ma w swoim dorobku powieści takie jak: Pamięć, Smutek i Cierń oraz cykl Inny świat. Okrzyknięto go największym talentem fantasy od czasów Tolkiena. Brudne ulice nieba to jego najnowsza powieść z serii „Bobby Dollar tom 1”.

Williams daje nam jasno do zrozumienia, że w tej książce nie znajdziemy żadnych anomalii pomiędzy Niebem a Piekłem. Ten który jest zły pozostanie zły, a dobry pozostanie dobrym. Możemy się natomiast spodziewać Zamków Błyskawicznych, klientów, prokuratorów, sędziów i wiele niecodziennych problemów głównego bohatera.

Bobby Dollar nie jest zwykłym śmiertelnikiem, jakim początkowo zdaje się być. To najprawdziwszy anioł, tyle, że tam, w Palo Alto anioły nie przypominają uśmiechniętych chłopięcych buziek ze świecącą peleryną. Bobby Dollar je hamburgery, pije drinki, chodzi do klubów, wdaje się w romanse i częstuje nas dużą dawką swoich zabawnych anegdotek. Do tego posiada pracę na pełny etat i realizuje się zawodowo. Jest adwokatem – ma za zadanie bronić dusz zawieszonych pomiędzy Niebem a Piekłem po to, aby jak najwięcej z nich trafiło do Królestwa Niebieskiego. I ta sielanka pewnie trwałaby długo, gdyby nie pojawienie się świeżo upieczonego pracownika. Od tamtego momentu mają miejsce niezwykłe wydarzenia.

Bobby, z natury nieufny człowiek, przygląda się sceptycznym okiem praktykantowi, który zadaje stanowczo za dużo pytań. Kiedy dusze nowo zmarłych ludzi zaczynają znikać bez śladu, anioł dziwnym trafem znajduje się w samym oku cyklonu. Niewygodne pytania ze strony Nieba i Piekła przysparzają bohatera o mnożące się problemy w postaci wrogów z przeszłości. On jednak, niezależny i odrobinę pyszny, stara się rozwiązać problemy na własną rękę. Kiedy sprawy zaczynają się komplikować, Bobby uświadamia sobie, że potrzebuje wsparcia przyjaciół. Do tego, jego trzeźwy umysł zakłóca bardzo zmysłowa i piękna demonica - hrabina Zimnoręka. Czy uda mu się rozwiązać zagadkę? Kim jest młody praktykant i jaką skrywa tajemnicę? Czy hrabina okaże się wrogiem, czy też sprzymierzeńcem? A co ważniejsze, czy rzeczywiście życie jest wieczne?

Jest to moje pierwsze spotkanie z Tadem Williamsem i jego twórczością. Przyznam szczerze, że z początku, kiedy zaczęłam czytać książkę byłam nieco sceptyczna. Autor dodał do fabuły mnóstwo niepotrzebnych akapitów, nie wnoszących niczego nowego do zdarzeń. Domyślam się, że jego motywem było pobudzenie wyobraźni czytelnika, ale w moim przypadku nie przekonało mnie to ani trochę. Nie lubię „lania wody”, jednak w miarę rozwoju akcji, niepotrzebnych wtrąceń zaczęło ubywać, a fabuła zrobiła się o wiele ciekawsza.

Główny bohater zdobył moją sympatię od razu. Jest to postać wnosząca wiele humoru do historii. Sarkastyczne docinki, zabawne monologi i przemyślenia Bobby’ego Dollara nie raz doprowadziły mnie do śmiechu. Tak samo jest z innymi postaciami. Każda z nich ma na swoim koncie jakiś paskudny występek lub odznacza się nieciekawym charakterem jednakże wszystkie posiadają tę odrobinę humoru, która pomimo powagi całej sytuacji pozwala czytelnikowi na odprężenie się podczas czytania, nie raz, stresujących wydarzeń.

W pewnych momentach, kiedy akcja znacząco przyśpieszała, wyłapałam, iż autor nie radził sobie z opisywaniem poszczególnych zdarzeń. Zdanie stawało się plątaniną słów i musiałam wracać, aby dowiedzieć się, czy unik zrobił napastnik, czy może ofiara.

To były jednak tylko skromne ubytki jakie zauważyłam. Książka jest lekka, wręcz pochłania się strony jedna za drugą. Świetny styl, dobrze zarysowane postacie i wiara katolicka, której idee Williams dzielnie podtrzymywał w swoim dziele. Wystarczy przebrnąć początek aby zorientować się, że akcja jest wartka, obfita w wiele tajemniczych zdarzeń i intryg. Nie mogę pominąć okładki, która również przykuwa swoim wyglądem, obiecując dużo tych bardziej i tych mniej mrocznych sekretów. Może niektóre wątki były stereotypowe, jak anioł zakochujący się w diablicy, ale mimo to książka zachowała klasę.

Polecam zdecydowanie każdemu, kto pragnie oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości i choć na chwilę zatracić się w perypetiach niesubordynowanego anioła.

Natalia Laskowska

4 komentarze:

  1. Jezuuu! Juz od dawna mialam ochote przeczytac ta ksiazke ale jakos nie bylo okazji.... a tak na serio to nie umialam sie za nia zabrac. Az tu kurde trafilam na ta recenzje i jak ja przeczytalam to jakby mnie piorun strzelil. musialam sie zabrac za przeczytanie tej ksiazki i normalnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. myslalam ze to bedzie kolejne za przeproszeniem gowno a tu taka recenzja ze nie da sie nie przeczytac ksiazki! poprosze wiecej takich tekstow!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, nareszcie jakaś sensowna fantastyka, której tak mi tutaj brakuje :] Więcej takich recenzji!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Natalia Laskowska8 kwietnia 2014 19:03

    Dziękuję za miłe komentarze! :)

    OdpowiedzUsuń