wtorek, 18 marca 2014

Andrzej Luter "Ekspostkatolik" - recenzja


Czy słyszeliście kiedyś o księdzu, który w filmach takich reżyserów jak: Ingmar Bergman czy Michelangelo Antonio, widział samego siebie? Jeśli nie, to zachęcam do lektury książki wydanej w 2013 roku przez Wydawnictwo Iskry, której autorem jest ksiądz Andrzej Luter.

Zanim stał się kapłanem, był zwykłym nastolatkiem wychowywanym w czasach PRL-u, studentem prawa na Uniwersytecie Łódzkim, fanem Doorsów, Pink Floydów, Janis Joplin, Jimiego Hendrixa. Zaczytywał się w „Miesiącach” Kazimierza Brandysa, „Małej apokalipsie” Konwickiego, wierszach Herberta i Barańczaka. Był wielbicielem kina, na ekranach których królowały takie tytuły jak: „Człowiek z marmuru”, „Barwy ochronne”. Po obejrzeniu „Rejsu” tak zakochał się w scenariuszu filmu, że jakiś czas czytał wszystko, co pisał jego autor, Janusz Głowacki. Kiedy po obejrzeniu „Iluminacji” Zanussiego, wszyscy rozmawiali tylko o Bogu , transcendencji i zmartwychwstaniu, postanowił sięgnąć po Pismo Święte. Następne wydarzenia, tj. wybór kardynała Wojtyły na Papieża, rok 1980, wstąpienie do Niezależnego Zrzeszenia Studentów sprawiły, że pojawiła się myśl o posłudze kapłańskiej.

„Jaką miałem wtedy wizję kapłaństwa? Jak to określał kardynał Jean-Marie Lustiger: opuścić znajome wybrzeże i wyruszyć ku ziemiom niechrześcijańskim, które są wokół nas, również tu, w Polsce. Dziś, po dwudziestu trzech latach kapłaństwa, utwierdza mnie w tej postawie papież Franciszek, który w Wielki Czwartek mówił do księży, że iść za Jezusem to znaczy uczyć się „wychodzenia z ograniczeń samego siebie (…), aby wyjść na spotkanie innych, aby wyjść na peryferie ludzkiego życia. Wyruszyć musimy my sami jako pierwsi, ku naszym braciom i siostrom, zwłaszcza ty najbardziej oddalonym, tym, o których zapomniano, tym, którzy najbardziej potrzebują zrozumienia, pocieszenia i pomocy”.

Ekspostkatolik” to książka, która ukazuje nam obecnego duszpasterza w środowiskach dziennikarskich, publicystę, członka redakcji Więzi, współpracownika Tygodnika Powszechnego, dla którego najważniejszy jest człowiek. I nie ma znaczenia, czy jest on katolikiem, czy też agnostykiem, ateistą. Nie brakuje ich wśród przyjaciół księdza Lutra. Ważny jest człowiek oraz jego bliskość z Kościołem i bliźnimi, którą można stworzyć jedynie poprzez dialog. Dlatego też nie bez znaczenia pojawiają się w tej publikacji ludzie dialogu tacy jak: Jerzy Turowicz, ks. Tischner, abp. Życiński, o. Wacław Hryniewicz. Dla księdza Lutra literatura, muzyka, film staje się formą dialogu z Czytelnikiem o tym co najważniejsze, o Bogu, miłości, przyjaźni, a także polityce, od której nie stroni.

Wszędzie poszukuje Boga i elementów ewangelicznych, jednak nie odstrasza swą narracją, wprost przeciwnie. Z rozdziału na rozdział wzbudzał we mnie coraz większe zainteresowanie, zastanawiałam się: „kogo to teraz ksiądz weźmie na tzw. warsztat” i w jaki sposób skłoni mnie do nowego spojrzenia np. na film, który uznawałam za małowartościowy, lub książkę, po którą nie sięgnęłabym nigdy. Ksiądz Luter nie poucza, nie stawia warunków, lecz analizuje i daje do myślenia.

„Zapewne rację mają ci krytycy, według których Bergman szukał sacrum w drugim człowieku. A jeśli tak – to jesteśmy bardzo blisko siebie, bo przecież chrześcijanin wie, że Bóg nade wszystko jest w bliźnim.” A zatem bliźni to nikt inny jak Bóg w postaci człowieka, dlatego tak ważnym jest, aby być blisko siebie, szanować się i wspierać, mimo różnicy przekonań.

Ciekawa jestem Waszych przemyśleń po lekturze tej książki. Polecam ją wszystkim bez wyjątku, gdyż dzięki niej poznacie nietuzinkowego księdza, który myśli tak jak wielu z Was i nie da Wam nawet przez chwilę odczuć, że jest duchownym. Zaskakują jego poglądy, zrozumienie drugiego człowieka i trafne uwagi, jako obserwatora współczesnego świata.

Polecam!




Beata Dalla Valle


Za książkę dziękujemy Wydawnictwu:












1 komentarz:

  1. Dobrze by było cos takiego poczytać, przydała by mi się taka powtórka do matury ;p

    OdpowiedzUsuń