niedziela, 15 grudnia 2013

Recenzja książki Gra o tron” - George R. R. Martin.

Któż nie lubi władzy, miłości i pieniędzy? Kolejność dowolna. W książce „Gra o tron” George’a J.J. Martina każdy z powyższych tematów wywołuje dreszczyk emocji. A wszystko osnute jest w fantastyczno - baśniowej krainie Westeros.

Bohaterów poznajemy w okresie oczekiwania na wielką zimę. Lord Eddard Stark, właściciel ziem Winterfell otrzymuje od swojego dawnego przyjaciela i obecnego władcy zarazem, Roberta Baratheona propozycję zostania Królewskim Namiestnikiem. Razem z Eddardem Starkiem wkraczamy w królewski świat tajemnic, zbrodni i zdrad. I co najważniejsze: walki o tron, która toczy się z wielu stron. Nie tylko tych oczywistych…

Mroczną i baśniową stroną książki są nie tylko ciekawe miejsca, ale przede wszystkim postacie. Tajemniczy "zmarli", rodzina Starków i Lanisterów. Historię bowiem tworzą ludzie. Chociażby tak intrygujący jak Tyrion Lanister, który z każdej sytuacji próbuje znaleźć dobre strony i służyć radą. Na przykład bękartowi Eddarda Starka, Jonowi, któremu trudno było się odnaleźć w nocnej straży do której wstąpił. Poradził mu wtedy coś, do czego może się odnieść wiele osób.
"Nigdy nie zapominaj o tym, kim jesteś, bo świat na pewno o tym nie zapomni. Uczyń z tego swoją siłę, a wtedy przestanie to być twoim słabym punktem. Zrób z tego swoją zbroję, a nikt nie użyje tego przeciwko tobie".
I chociaż usłyszał to Jon, osobą do której tą zasadę można by było dopasować, na pewno jest Daenerys Targaryen. Córka nieżyjącego obłąkanego króla Aerysa Targanyena, która poprzez zbiegi okoliczności i historię swoich losów, które potoczyły się w nietypowy sposób, okazuje się być bardzo silną i magiczną wręcz postacią, potrafiącą zbudzić smoki. Staje się tym samym jedyną żyjącą smoczą mamą.

Styl i tworzenie konkretnych grup bohaterów przypomina mi osobiście trochę styl tolkienowski, co jest jak najbardziej zaletą, ponieważ autor potrafi w sposób ciekawy, za pomocą niedługich rozdziałów przybliżających każdego bohatera, utrzymać skupienie i ciekawość czytelnika.

"Gra o tron" to wielowątkowa opowieść ze skarbnicą postaci. Można w niej bowiem znaleźć chyba każdy istniejący charakter. To prawdziwy świat w którym można znaleźć miłość, napotkać nienawiść, zbrodnie czy zazdrość. Dominująca w tej książce jest siła, władza, przebiegłość i inteligencja. Myślę, że te określenia oddają dość mocno charakter tej książki.

Wspominając o publikacji „Gry o tron” George’a J.J. Martina nie sposób nie wspomnieć o świetnej realizacji tej książki, jaką zafundowała nam stacja HBO. Podsumowując: kto widział serial, po samej książce może się spodziewać tyle samo emocji. Kto nie widział serialu, niech koniecznie zanurkuje w pierwszym tomie sagi "Pieśni Lodu i Ognia", która wyszła spod pióra George'a J.J. Marina.

Sylwia Pietryga


Za książkę dziękujemy:





7 komentarzy:

  1. Jestem wielką fanką Gry o Tron, dlatego od razu rzuciło mi się to w oczy. Na Boga! - nie J. J Martin, tylko R. R. Martin. Poprawcie to, proszę, bo aż w oczy kłuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione :-) Dziękujemy za czujność

      Usuń
    2. W tytule poprawione, natomiast w treści recenzji dalej jest błąd:) Do książki właśnie siadam, liczę na ciekawą lekturę:)

      Usuń
  2. Internet opanowały reklamy serialu „Gry o tron”. Przyznam, że dopóki nie zobaczyłam tej skomasowanej kampanii nie wiedziałam nic na temat serialu, a tym bardziej książki. Zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście, coś w tym jest? Czy serial jest na tyle dobry, żeby o nim było tak głośno? I co za tym idzie, czy książka na podstawie której powstał, to rzeczywiście światowy bestseller wart przeczytania?
    Jakoś nie specjalnie, od czasu, kiedy zostałam bez opamiętania wchłonięta do wspaniałego świata literatury fantasy za sprawą Tolkiena, mogłam sobie wyobrazić, żeby ktoś mógł dorównać mu kunsztem pióra. I chociaż przeczytałam mnóstwo książek tego gatunku czułam, że nic nie dorówna Tolkienowskiemu Śródziemiu. O przepraszam… może z wyjątkiem naszego niezrównanego Sapkowskiego, który w swoim geniuszu stworzył sagę o Wiedźminie.
    I kiedy coraz bardziej przepełniałam się pewnością, że już nikt nie będzie w stanie zbliżyć się do mojego ukochanego epickiego Tolkienowskiego stylu pisania, niczego nie przeczuwając, zachęcona reklamami, wzięłam do ręki „Grę o Tron” i co tu dalej mówić – odpłynęłam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Serial genialny, książka podobno też świetna. Muszę się kiedyś za nią zabrać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się czy sięgnąć po książki. Oglądam serial...ale podobno nie ma za dużo wspólnego z książką. Ciekawa jestem w sumie porównania, aczkolwiek wolę zaczynać od książki, nie od adaptacji:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki są rewelacyjne! Milion razy lepsze od serialu, w którym strasznie udziwniają wszystko:)

    OdpowiedzUsuń