niedziela, 13 października 2013

Pięćdziesiąt twarzy Greya – literacki fenomen, czy chwilowy hit

Podobno tak to jest z piosenkami, że najlepiej trafiają do ludzi te najprostsze. Lekka melodia, proste, łatwe do zapamiętania słowa i zwykły muzyczny kawałek staje się hitem, który zna każdy, niezależnie od preferowanego stylu. Zapewne podobnie jest z książkami. Im coś się wydaje bardziej wymowne, wyraziste, proste w odbiorze, a do tego jeszcze kontrowersyjne – tym szersze grono odbiorców zyskuje. Chyba trochę właśnie na takim założeniu polega współczesne tworzenie literatury. Bo czy dzisiaj także powstają dzieła, które za kilkadziesiąt, czy kilkaset lat będą równie znane i podziwiane? A może powstałe w ostatnich latach książki za niedługo pokryje gruba warstwa kurzu, a one same pozostaną „hitem jednego sezonu”, tak jak to bywa z piosenkami?

Pięćdziesiąt twarzy Greya. Tytuł z pewnością znany niemal każdemu. Nie każdy czytał, ale na pewno każdemu się obiły o uszy kontrowersje oraz podzielone zdania na temat tejże pozycji. Przyznam szczerze, sama przeczytałam tylko dlatego, że…. wszyscy to czytają. Faktycznie, książka jest lekka, czyta się ją bardzo szybko, ale przynajmniej według mnie, nie zapada na długo w pamięć. Od niemal samego początku do końca emanuje seksem. Seks… Seks… i... jeszcze raz seks. Piekielnie bogaty, zabójczo przystojny, nieziemsko urzekający, owiany mrocznymi tajemnicami przeszłości Christian w połączeniu z młodą, ambitną, upartą, będącą całkowitym jego przeciwieństwem Aną, daje dosyć dziwne połączenie. Ona – prosta dziewczyna zakochuje się od pierwszego wejrzenia, On – bogaty, tajemniczy przedsiębiorca – również od pierwszego wejrzenia – ma milion pomysłów na erotyczne scenariusze z Aną w roli głównej. Chodzący ideał Any okazuje się bowiem mężczyzną, dla którego jego własne przyjemności fizyczne są numerem jeden w życiu i który poznał seks jako młody… no właśnie, może za młody chłopiec, który nigdy nie pokochał, ani nie był kochany przez kobietę. Autorka opisuje wiele różnych sposobów miłości, posługuje się licznymi gadżetami erotycznymi, a także jasno formułuje Zasady ustalonymi przez Christiana, których Ana, jeśli już zgodziła się być jego Uległą, musi ściśle przestrzegać. I tak mniej więcej właśnie wygląda całość. Co chwilę inny rodzaj seksu, inne zabawki, posłuszeństwo, a w przypadku jego braku – kara. Za to Christian w swoich miłosnych uniesieniach nie panuje nad żądzami. Swoim brakiem hamulców doprowadza niedoświadczoną dziewczynę do bólu i łez, za co jego nigdy nie spotyka żadna kara. Tutaj nasuwa się pytanie – dlaczego Ana znosi wszystkie upokorzenia i cierpienia, które serwuje jej ukochany mężczyzna? Czy można aż tak kochać prawie zupełnie obcego mężczyznę (bo jednak znajomość Anastasii i Christiana nie trwała zbyt długo, jak przerodziła się w seks-spotkania), że wraca się do niego mimo takiego traktowania? Przekładając kolejne strony, coraz bardziej dziwi naiwność, a wręcz głupota, z jaką kreowana na mądrą młodą kobietę bohaterka, daje się uwikłać w nawet nie romans, a po prostu Układ, oparty na założeniu „bądź uległa, a nie pożałujesz”. Trochę powiewa sponsoringiem, do którego zresztą Ana nie przyznaje się nawet sama przed sobą – przecież laptop, iPhone i samochód to tylko „pożyczki”. No, ale żeby nie robić z głównej bohaterki tej złej, warto zwrócić uwagę na obopólny wpływ, jaki obie postaci mają na siebie. Za sprawą Any, On- pozbawiony uczuć seksoholik i można by rzec – zboczeniec- przemienia się w czułego kochanka, wpatrzonego w swoją kobietę jak w obraz, Ona zaś – dzięki niemu – z nieco może pruderyjnej, niedoświadczonej dziewczyny zaznaje trochę wyzwolenia seksualnego oraz zostaje wprowadzona w świat rozkoszy (w różnym tego słowa znaczeniu), o jakiej nawet nie śniła.

Pięćdziesiąt twarzy Greya, jak większość romansidełek, zakończona jest oczywiście happy endem. W kolejnych częściach opisujących dzieje tej jakże dziwnej pary, Christian przechodzi głęboką metamorfozę, uświadamia sobie, że spotkał kobietę życia, przestaje się „pieprzyć z nią”, a zaczyna „się kochać”, pozwala zasypiać i budzić się koło siebie, dotykać się, o czym nigdy wcześniej nie było nawet mowy. Rezygnując z łóżkowej przemocy, zabawek, gadżetów i innych udziwnień, zaczyna uprawiać tzw. „waniliowy seks” i wtedy, o ironio… to Anie zaczyna brakować fantazyjnych pomysłów na erotyczne życie. Summa summarum, wszystko kończy się dobrze, Grey i Anastasia tworzą szczęśliwą rodzinkę, w której pojawiają się nawet i dzieci.


Cóż można więc powiedzieć na temat autorki i jej dzieła? Z pewnością inspiracji Zmierzchem nie da się nie zauważyć. Na pewno jest to książka kontrowersyjna, bo przez wielu uważana za pornograficzną. Podobno biblioteki apelują o jej wycofanie. Bez dwóch zdań za wielkiego polotu literackiego nie da się w niej doszukać. Coś jednak musi jednak owa książka mieć w sobie, że sprzedaje się jak świeże bułeczki, a kolejki w bibliotekach po nią są mega długie. Nie da się odmówić autorce faktu, iż stworzyła prawdziwy hit. Ale czy będzie to hit na długie lata, czy hit na chwilę, to się okaże…

Autor: Agata Steier
Zdjęcie: Agata Steier

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz