poniedziałek, 14 października 2013

Mariusz Urbanek "Brzechwa nie dla dzieci" - recenzja

Zaryzykuję twierdzenie, że mało kto zna twórczość Brzechwy, którą adresował do dorosłego odbiorcy. Jego wiersze dla najmłodszych to klasyka, nie ma chyba dziecka, które by się z nimi nie zetknęło. To obok Tuwima najpopularniejszy autor tego typu tekstów, któż z nas nie pamięta "Kaczki dziwaczki", "Stasia Pytalskiego", "Kłamczuchy" czy też "Samochwały", pana Michała podróżującego w siedmiomilowych butach, tańczących razem igły i nitki. Można by długo jeszcze wymieniać. Utwory te przetrwały próbę czasu, ba - jak wynika z lektury książki Urbanka, oparły się krytyce i wywalczyły sobie trwałe miejsce w polskiej literaturze dla dzieci.
A to, że powstały, jest efekt bardzo wielu okoliczności. Nie planował Brzechwa takiej drogi pisarskiej, o zupełnie odmiennych odbiorcach marzył, innymi wierszami chciał zasłynąć. Jego poezja jednak spotykała się z mało entuzjastycznym odbiorem. Mariusz Urbanek przywołuje te utwory we fragmentach, przedstawia ich problematykę, a wreszcie i ocenę współczesnych poecie krytyków. Jak się okazuje - przedwojenną twórczość poety oceniano jako bardzo wtórną, powielającą motywy obecne u skamandrytów, u Leśmiana.

To ostatnie powinowactwo nie powinno dziwić, wszak prawdziwe nazwisko Brzechwy to właśnie Lesman, a Bolesław Leśmian był jego kuzynem, to pod jego wpływem pozostający Brzechwa zaczął tworzyć, to wreszcie kuzyn podsunął mu pseudonim, oznaczający "opierzoną część strzały".
A historia ta zaczyna się pod koniec wieku dziewiętnastego. Dowiadujemy się, w jaki sposób doszło do poznania się rodziców przyszłego poety, jak wyglądało jego dzieciństwo, przerywane dramatycznymi wydarzeniami związanymi z wojną japońsko-rosyjską, nastrojami rewolucyjnymi. Różne koleje losu stały się jego udziałem, wybór życiowej drogi nie był sprawą oczywistą, na dodatek początek wieku obfitował w przeróżne zdarzenia, które wymagały czynnego udziału, zajęcia stanowiska. Brzechwę fascynował marszałek Piłsudski, jemu poświęcił tomik wierszy, który potem, tuż po drugiej wojnie światowej znajdzie się na liście utworów zakazanych. Co zatem obierze za temat swej poezji w czasach powojennych?

Jego wybór stał się solą w oku osób żyjących nam współcześnie. W roku 2000 imię ulubionego poety wielu dzieci będzie chciała przyjąć szkoła podstawowa w Dmosinie. Fakt ten stanie się okazją do przypomnienia "haniebnej" przeszłości bajkopisarza, jego wychwalających komunizm, wielbiących Stalina, sławiących plan sześcioletni wierszy - które dyskredytują go jako człowieka, pisarza, patriotę. Taką postawę prezentowali politycy LPR-u, także zwolennicy PIS-u opowiadali się przeciwko, podobne incydenty miały miejsce w Warszawie, Tarnowie, Wrocławiu, Gdańsku.

Dlaczego poeta, który brał udział w powstaniu warszawskim, wojnę przeżył w trudnych warunkach, zdecydował się podejmować takie tematy? Czemu uwielbiany przez najmłodszych bajkopisarz rozstał się z pierwszą żoną tuż po narodzinach córki, a kontakty z nimi zupełnie urwały się na wiele lat? Jakie były powody rozgoryczenia poety, związane z recepcją jego twórczości? To tylko kilka pytań, na które przynosi nam odpowiedź książka Mariusza Urbanka.

Autor pokazuje nam wiele aspektów działalności Brzechwy. Był przecież prawnikiem, angażował się bez reszty w walkę o prawa autorskie, zabiegał o kodyfikację tych przepisów, założył ZAiKS-u, przez wiele lat pełnił w nim funkcję prezesa, był wziętym satyrykiem, człowiekiem serdecznym, służącym wsparciem przyjaciołom w potrzebie. A jednocześnie znający go podkreślają zamiłowanie do kart, liczne podboje sercowe, elegancję, skłonność do wyrafinowanych potraw. Bardzo bogaty i wszechstronny obraz Brzechwy wyłania się z kart tej książki: żywy człowiek ze swoimi pasjami, pragnieniami, trudnymi wyborami, z którymi przyszło mu się zmierzyć.

Tekst wzbogacają fotografie, a książkę zamyka rozmowa z córką poety, malarką Krystyną Brzechwą oraz kalendarium życia pisarza.

Zaletą tej pozycji jest niewątpliwie rzetelność w odmalowaniu osoby Brzechwy, ale też i styl autora, sposób obrazowania, które sprawiają, że jest to nie tylko doskonała biografia, ale i wciągająca lektura.


Kasia Otłowska                                                    Za książkę dziękujemy


1 komentarz: