Barbara Kosmowska to poetka i autorka powieści oraz opowiadań. Pisze nie tylko dla dorosłych. Młodzież, zwłaszcza dziewczęta, może znać ją z książek o Bubie (wydana w 2002 roku Buba zdobyła nagrodę główną w konkursie "Uwierz w siłę wyobraźni", jej kontynuacja to Buba. Sezon ogórkowy), a także Pozłacanej Rybki (wydanej w 2007 roku, nagrodzonej w konkursie im. Astrid Lindgren.
Hermańce to kolejna powieść tej autorki, wydana w 2008 roku przez Wydawnictwo W.A.B. Hermańce to nazwa miejscowości pełnej tajemniczych miejsc takich jak Dolina Majtek czy Suche Bagna, wokół których toczy się życie mieszkańców będących bohaterami książki. Narratorem jest M. Złotowski, którego imienia nie poznajemy. W zdystansowanej, a niekiedy cynicznej relacji opisuje on losy swojej rodziny oraz przyjaciół i sąsiadów. Pisze o ich radościach (tych jest zdecydowanie mniej) i smutkach, miłościach, romansach, tragediach. Opowiada również o sobie- o planach napisania powieści, która zresztą pozostaje tylko w planach, o uczuciu do Gośki, która go odtrąca, o seksualnych przygodach, o relacji jaka łączy jego rodziców. Tym wszystkim M. Złotowski dzieli się ze zmarłym jakimś czas temu poetą pomieszkującym w Hermańcach pisząc do niego nigdy nie wysłane listy. I tak życie w Hermańcach, z tą swoją beznadzieją i bylejakością, toczyłoby się dalej, gdyby nie pewne wydarzenie. Jedna z mieszkanek, niezauważana przez nikogo Ilonka Szczęście, zostaje zamordowana. Wkrótce pojawia się pierwszy podejrzany…
Hermańce to książka o tym jak łatwo pogrążyć się w letargu i niemocy, krytykując wciąż i oceniając innych, zapominając, że przecież żeby zmienić świat należy zacząć od siebie. Jak widząc w sobie geniusza można nie dostrzec prawdziwego geniusza obok siebie. Jak można zniszczyć komuś życie pochopnie go osądzając. Wszystko to dzieje się w Hermańcach Kosmowskiej.
Bardzo lubię czytać książki Barbary Kosmowskiej za poczucie humoru i dystans wobec poważnych spraw. Jednak przyznam szczerze, że z Hermańcami mam pewien problem. Tym razem tego dystansu i humoru jest jakby za dużo… Albo może sprawy są zbyt poważne? Nie wiem. Były momenty kiedy książka bardzo mi się podobała i czytałam ją z przyjemnością, a były też takie kiedy po prostu miałam ochotę ją odłożyć.
Jednak mimo tego nie zniechęcam do przeczytania jej. Myślę, że każdy powinien rozstrzygnąć sam czy książka mu się podoba czy nie.
Podoba mi się poruszona problematyka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol