poniedziałek, 18 lipca 2011

Konkurs z wydawnictwem Debit

Zadanie Konkursowe:

W komentarzu poniżej napisz w kilku zdaniach (max 5) Jaką książkę ze swojego dzieciństwa wspominasz najbardziej jako tę ulubioną? 


Czas trwania konkursu:

Na Wasze odpowiedzi czekamy od: 18 - 21.07.2011r.
Wyniki konkursu ogłosimy: 22.06.2011r.

Nagroda:

Nagrodą w konkursie są książki z serii "to co najbardziej lubię...:

1. Miejsce: "TO, CO NAJBARDZIEJ LUBIĘ...-RODZINA
2. Miejsce: "TO, CO NAJBARDZIEJ LUBIĘ...- PRZYJACIELE"










Oprawa: Twarda puszysta
Format: 150X 250
Język: polski


Opis: Seria książek o charakterze wychowawczym dostosowanych do psychologicznego rozwoju dziecka ukazująca świat z perspektywy malucha – w tym przypadku sympatycznego królika. Każda książka składa się z prostej i przystępnej opowieści przeznaczonej dla dziecka i pomagającej mu odnaleźć się w codziennej sytuacji oraz części skierowanej do rodziców, opiekunów lub wychowawców z praktycznymi poradami i wyjaśnieniami dotyczącymi poruszanego w niej zagadnienia.

Zasady:

- W komentarzu poniżej proszę pozostawić swojego maila, by w razie wygranej można było się z Tobą skontaktować.

- Zwycięzców konkursu wybierze administracja bloga.

- Z zwycięzcami konkursu skontaktujemy się mailowo.



Nagrody w konkursie sponsoruje:




13 komentarzy:

  1. Jedna z pierwszych samodzielnie przeczytanych książek mojego dzieciństwa, to bardzo wciągająca, wzruszająca historia, całe szczęście z happy endem. Pamiętam misia, który zwał się Fikołek, wypadł z okna pociągu jadąc na wakacje ze swoją właścicielką. Przeżył bardzo wiele przygód, groźnych, ale i zabawnych. Na zakończenie jego pierwsza pani, mała dziewczynka, odnajduje Fikołka, bodajże na śmietniku...

    Pamiętam, jak przezywałam tułaczkę Fikołka, czytając książkę z zapartym tchem... Roniąc niejedną łezkę, by na koniec odetchnąć z ulgą i się roześmiać.

    79magda@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. aklime1@o2.pl18 lipca 2011 12:55

    Zdecydowanie "O PSIE, KTÓRY JEŹDZIŁ KOLEJĄ". Po przeczytaniu tej książki moja miłość do zwierząt (i do książek!)jeszcze bardziej wzrosła na sile. Książka w sposób wzruszający uczy wrażliwości, miłości do zwierząt a także tego, że pies jest prawdziwym i często jedynym przyjacielem człowieka. Uważam, że jest to książka, która choć trochę mogłaby uzdrowić dzisiejsze społeczeństwo, które tak a nie inaczej obchodzi się ze zwierzętami a co gorsza, spotyka się z cichym publicznym przyzwoleniem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje dzieciństwo to jedno wielkie wspomnienie książkowe;) Od kiedy tylko nauczyłam się składać ze sobą literki czytałam na potęgę ... Czytałam wszytsko. Bajki, romansidła dla młodych panienek, książki przygodowe, opowieści historyczne. Nie ważne z jakiego gatunku, ważne żeby były snzureczki liter i to najlepiej na lekko pożółkłych stronach (no cóż uwielbiałam od zawsze stare książki przesiąknięte zapachem biblioteki i historii;)Jednak wśród tych wszytstkich moich literackich przygód jest jedna, do której mam największy sentyment, do której wracam ... Takie emocje towarzyszą mi gdy sobie przypomnę moje pierwsze spotkanie się z "Tajemniczym ogrodem". Książkę oczywiście podsuneła mi moja kochana Mamunia, która przez wiele lat było moim najlepszym doradcą literackim:) Pamiętam, że nie mogłam się od niej oderwać. Wspomniana książka jako jedna z niewielu przeczytanych w moim życiu wywołała tyle skarjnych emocji. Czytając ją bowiem czułam lęk, płakałam, cieszyłam się, złościłam się, szukałam odpowiedzi... Pamiętam, że wtedy zmagałam się również ze stosunkiem do głównej bohaterki. Przyznam szczerze, że na początku jej nie lubiłam, ona mnie wręcz irytowała. Potem jej zaczynałam współczuć, by chwilę potem zazdrościć jej tych wrzosowisk, tego zamku... A potem rozumiała, że ona jest sama... Miałam 10 lat. Wtedy zrozumiałam jak cudownie posiadać bliskich, jakim wspaniałym darem dla człowieka jest natura ... Wszystkie te emocje przezywałam z latarką w ręku pod kołdrą i krzykiem rodziców przerywającym nocy spokój, że czas najwyższy spać. Pamiętam też, że przez te moje literackie podróże przysypiałam na pierwszych lekcjach, ale było warto ... Bo do tej cudownej książki powracam do dziś:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo szybko zaczęłam czytać "poważniejsze" książki , ponieważ krótkie bajeczki zdecydowanie zbyt szybko się kończyły :)
    Być może komuś może wydać się to dziwne ale w momencie kiedy sięgnęłam po „Tomka w Krainie Kangurów” po prostu przepadłam . Zakochałam się i w Tomku, i w jego ojcu pokochałam pana Smugę i cudownie zabawnego Bosmana . Nocami marzyłam o tym żeby podróżować razem z nimi uciekając przed carskimi prześladowaniami. Kiedy pojawiła się Sally – australijska przyjaciółka Tomka wiedziałam już ,z kim mogłabym się utożsamiać. Do dziś lubię poczytać sobie o przygodach łowców dzikich zwierząt. Dzięki książkom o przygodach czwórki przyjaciół zaczęłam poznawać historię polską - w książkach bardzo dużo jest opowieści o przygodach i odkryciach naszych rodaków .Zrozumiałam również, że kiedyś ludzie musieli walczyć o to żeby być Polakami .Szczerze powiedziawszy książki Szklarskiego dały mi więcej niż niejeden nauczyciel historii , biologii czy geografii potrafi dać swoim uczniom – pobudziły moją chęć zdobywania wiedzy. Byłam wręcz głodna wiedzy . Gdzie tylko mogłam szukałam potwierdzenia bądź zaprzeczenia temu o czym pisał Szklarski. Mało tego- przygody Tomka rozbudziły we mnie patriotyzm. Nie byłam wtedy jeszcze świadoma tego co to znaczy i jakiego określenia można by użyć , ale byłam dumna ,że jestem Polką ,że moi rodacy tak walczyli żebym teraz żyła w wolnym, kraju i mogła mówić po polsku.
    Nie przypominam sobie żebym w tamtym czasie spotkała jakiegokolwiek rówieśnika , który wiedziały tyle co ja zarówno o historii naszego kraju , jaki i o najróżniejszych kulturach świata. Dzieciaki w moim wieku wolały bawić się w czterech pancernych lub rodzinę – ja ślęczałam nad atlasem skrupulatnie zaznaczając trasy wypraw Tomka . „Tomek na tropach Yeti” sprawił ,że zainteresowałam się Indiami , Tybetem –ich kulturą , religiami i historią .Dziś oczywiście wiem ,że dużo faktów w tych książkach było dość mocno naciągniętych , ale nie zmienia to faktu ,że to właśnie Szklarski niejako uformował moje zainteresowania. Po lekturze „Tajemniczej wyprawy Tomka” zainteresowałam się historią Polski podczas zaborów .Dociekałam dlaczego było tak a nie inaczej . Nie potrafiąc zrozumieć co złego zrobili Polacy ,że inni chcieli zlikwidować nasz kraj zadawałam pytania pani w bibliotece , a ona z kolei podsuwała mi coraz to nowe lektury dotyczące spraw , które mnie nurtowały.
    Każdy tom o przygodach Tomka wnosił do mojego życia cos nowego . Pobudzał moją chęć dociekania czy tak było naprawdę , co z tego jest prawdą , a co fikcją. Jak napisałam wcześniej – to dzięki tym książkom kształtowały się moje zainteresowania , które tak naprawdę nie zmieniły się od tamtych czasów.
    Pamiętam okres studiów kiedy pracowałam w świetlicy dla dzieci z problemami.Trzy razy w tygodniu zabierałam je do świata z mojego dzieciństwa czytając książki . Oczywiście zaczęłam od przygód Tomka , dzieci były zachwycone . Zadawały pytania , tłumaczyłam .Widzieć na ich buziach zainteresowanie , uśmiech , smutek , wyczekiwanie - to było coś ...
    Ojej , ale się rozpisałam . Mam nadzieje,że nie weźmiesz mi tego za złe :) ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Moją ulubioną książką z czasów dzieciństwa bez wątpienia jest "Kubuś Puchatek". Ten kochany miś o małym rozumku potrafił poprawić nastrój i przegonić wszystkie smutki. Ba! po tylu latach nadal to potrafi- książki z Kubusiem to najlepsze książki na świecie, które potrafią wywołać uśmiech na twarzy- a moja 3-letnia córeczka całkowicie sie ze mna zgadza :D

    paprykens@buziaczek.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Moją ukochaną książką z dzieciństwa są Baśnie włoskie-Italo Calvino.W naszym kraju mało znane,a szkoda.Nikt ich nie wydawał od roku 1969.Mój prywatny egzemplarz jest bardzo zniszczony.Zdobyłam go desperacko szperając w antykwariatach kilka lat temu.piękne baśnie,Piękne opowiastki z różnych stron Włoch.Pokochałam je od pierwszej stroniczki,a swoją miłością zaraziłam swoich chłopców.Może kiedyś jeszcze poznają je moje wnuki?Może znajdzie się wydawnictwo w naszym kraju,które reaktywuje ten cudowny zbiór baśni.Mam nadzieję,że tak się stanie,a ja będę pierwszą osobą,która je zakupi!

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje dzieciństwo i młodzieńczość opanowała cała seria Ani z Zielonego Wzgórza. Zaczęło się niewinnie kiedy mama kupiła mi pierwszą książkę w księgarni. W domu byłam nieobecna tylko czytałam i czytałam, chyba działała na mnie terapeutycznie, w okresie wzmożonego buntu nastolatki. Bardzo utożsamiałam się z bohaterką, która była moja imienniczką. A później były kolejne książki i w ten sposób mam u siebie wszystkie książki Lucy Maud Montgomery.
    anioleczek20@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedną z pierwszych samodzielnie przeczytanych, najmilej wspominam "Akademię Pana Kleksa". Była to moja pierwdza tak poważnych rozmiarów lektura, którą przeczytałam w całośći samodzielnie. Zatopiłam się w magiczny i kolorowo bajeczny świat. Pamiętam jak czytałam podczas przerw i po lekcjach przesiadywałam w bibliotece. Marzyłam o takim magicznym świecie dla dziewczynek, bo może i mnie ktoś by tam zaprosił?
    Dorota
    dodocia@buziaczek.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Moją ulubioną książką z dzieciństwa był "Kopciuszek". Mama co wieczór mi ja czytała, a gdy odchodziła, wyobrażałam sobie, że jestem Kopciuszkiem. Także w domu jak i w przedszkolu bawiłam sie w Kopciuszka. Od "Św. Mikołaja" dostałam najwspanialszy prezent pod słońcem! Był to Kopciuszek z karetą, koniem(różowym) i innymi dodatkami.
    Basia
    basia15.06@buziaczek.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Będąc dzieckiem uwielbiałam bajki, a szczególnie baśnie. Jedną z moich ulubionych była baśń o "Brzydkim kaczątku". Po prostu uwielbiałam tą kaczuszkę, której inni nie lubili. Było mi jej wtedy szkoda i było mi smutno kiedy wszyscy ją odtrącali. Wyobrażałam ją sobie potem jako łabędzia i miny tych wszystkich którzy nie wierzyli, że jest pięknym ptakiem :)
    Tak polubiłam tę kaczuszkę, że kiedyś poprosiłam mamę, żeby mi ją namalaowała, z różnym skutkiem:)

    onlyme30@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Ulubioną książką mojego dzieciństwa były "Kłopoty rodu Pożyczalskich", a potem "Pożyczalscy idą w świat" i dalsze tomy sagi. Wydaje mi się, że najpierw czytał mi to na głos ktoś z dorosłych, a dopiero potem z zapartym tchem czytałam samodzielnie opowieści o rodzinie małych ludków żyjących w starych domach gdzieś pod podłogą, za boazerią lub innych tajemniczych miejscach i trudniących się "pożyczaniem" różnych drobiazgów od domowników. Takie drobiazgi często ginęły również i mnie, zawsze też lubiłam sobie wyobrażać, że w moim garnuszku dla lalek, który gdzieś przepadł bez wieści, gotuje sobie obiady moja własna rodzina Pożyczalskich. Ba, teraz jestem dorosła, ale ilość ginących w moim domu skarpetek pozwala mi wciąż przypuszczać, że Pożyczalscy albo szyją śpiwory dla zaprzyjaźnionej grupy skautów, albo tym sposobem postanowili ocieplić swoje gniazdko... z Pożyczalskimi nigdy nic nie wiadomo :) Czytam o nich moim córkom, więc jestem na bieżąco jeśli chodzi o skrzacią pomysłowość...

    justynapp@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. W dzieciństwie czytałam nieustannie, nieprzerwanie i wszystko, co wpadło mi w ręce. Gdy czytałam, niełatwo było mnie oderwać od lektury. Nie słyszałam nikogo i niczego, musiano mnie siłą odrywać od książek. Czytałam nawet przy jedzeniu. Gdy w końcu rodzice stanowczo zabronili mi trzymania jakiejkolwiek książki w pobliżu stołu, czytałam każdy tekst, jaki był w zasięgu mojego wzroku. Jeżeli np. był tam karton mleka, czytałam w kółko wszystko to, co było napisane na kartonie.
    Nie zwracałam uwagi na to, czy książki są dopasowane do mojego wieku, a że moi rodzice nie kontrolowali tego, jakie książki czytam, zajmowałam się wszystkimi, na jakie natrafiłam, nawet takimi, które były dla mnie zbyt poważne, zbyt drastyczne lub zbyt wyrafinowane. Najbardziej lubiłam powieści przygodowe, zwł. Juliusza Verne'a czy Jamesa Olivera Curwooda. Zaczytywałam się także w powieściach dotyczących Indian, których kultura fascynowała mnie do tego stopnia, iż codziennie każdego lata budowałam na swoim podwórku indiański wigwam... Jednakże pierwszą powieścią, jaką w ogóle pamiętam, był "Kubuś Puchatek" A. A. Milne. Czytała mi go do poduszki mama, ponieważ było to jeszcze w czasach, gdy sama nie potrafiłam czytać. Kochałam tę książkę tak bardzo, że upierałam się, by czytano mi ją w kółko, choć niektóre rozdziały znałam po pewnym czasie niemalże na pamięć. Myślę, że to właśnie ta powieść rozbudziła we mnie miłość do książek, która trwa po dziś dzień... :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/

    Sol

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka, do której od kilkunastu lat mam sentyment to "Dziennik psotnego chłopca" George'a Hackera. To właśnie ją najmilej wspominam z okresu dzieciństwa, ponieważ dobrze pamiętam czas, gdy rodzice czytali mi ją do snu. Bawiły mnie przygody tytułowego bohatera - Jurka, a także przywodziły na myśl mojego starszego brata, który był takim samym "rozbójnikiem". Sięgając po raz kolejny po te opowieści, wracam myślami do wspaniałych wspomnień z moich najmłodszych lat i pierwszej zapamiętanej przeze mnie książki.


    petarda28@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń