niedziela, 29 maja 2011

Konkurs z Księgarnią Jack.pl

Witam Was w to niedzielne przedpołudnie. Myślę, że to idealny moment na rozpoczęcie naszego kolejnego konkursu w którym do wygrania wspaniała książka oraz bardzo ciekawy film DVD.

Zadanie Konkursowe:

Każdy z nas kroczy jakąś drogą w życiu. Jedna droga prowadzi nas do szczęścia inna do wielkich radości a jeszcze inna do smutku czy zatracenia. Codziennie podejmujemy decyzje w którą stronę pragniemy wyruszyć by dojść do obranego sobie celu. W komentarzu poniżej napiszcie w kilku zdaniach (max5) kto lub co pomogło Wam przejść najtrudniejszą dotychczas wybraną przez Was drogę.

Czas trwania konkursu:

Na Wasze odpowiedzi czekamy od: 29.05. - 1.06.2011r.
Wyniki konkursu ogłosimy: 2.06.2011r.


Nagroda:

I Miejsce: Książka "Aby do czegoś dojść trzeba wyruszyć w drogę" - Wąsowska Honorata


"Książka ta stanowi olbrzymią inspirację do stania się wykonawcą, a nie tylko słuchaczem. Honorata opisując pomoc sierotom i wdowom uzasadnia swoje motywacje wskazówkami biblijnymi. Z imponującej, pełnej poświęceń służby autorka czerpie silę i radość. Myślę, że wielu czytelników, po lekturze tej książki, podejmie decyzje dotyczące własnego życia."

Roman Rybotycki Prezes Fundacji KAIROS


II Miejsce: Film DVD - Dzieci Ugandy - Wąsowska Honorata

Film ten jest relacją z pracy w organizacji charytatywnej „Bringing Hope To The Family" (Przynosząc Nadzieję Do Rodziny) w wiosce Kaihura w zachodniej Ugandzie. Od wielu lat
organizacja ta niesie pomoc sierotom i wdowom, żyjącym na terenie dystrykt
u Kyenjojo. W roku 2007 BHTF troszczyła się już o ponad 2000 sierot i 300 wdów, realizując różne projekty pomocy. Film ten jest okazją do obejrzenia ciekawej historii o dzieciach żyjących w głębokiej Afryce, o których nigdy nie zapomniał Bóg.




Zasady:

- W komentarzu poniżej proszę pozostawić swojego maila, by w razie wygranej można było się z Tobą skontaktować.
- Zwycięzców konkursu wybierze administracja bloga.
- Z zwycięzcami konkursu skontaktujemy się mailowo.

Nagrodę w konkursie sponsoruje:


9 komentarzy:

  1. W swoim życiu niejednokrotnie musiałam podjąć jakąś trudną decyzję, dokonać wyboru w różnych życiowych sprawach. I chociaż oczywiście ostateczny wybór powinien należeć do osoby,która ma decyzję podjąć, dobrze jest mieć przy sobie kogoś, kto w tym pomoże, kto utwierdzi w słuszności podjętej drogi. Mogę powiedzieć zupełnie szczerze, że w podejmowaniu trudnych decyzji, w przejściu przez wybraną trudną drogę, zawsze pomagali mi moi rodzice. Oni nigdy nie zostawiali mnie samej z moim problemem, z moimi wątpliwościami (choć wcale nie narzucali mi swojego zdania, jedynie starali się mi pomóc) i nigdy się na nich nie zawiodłam, gdyż ich rady zawsze okazywały się słuszne. Nawet dziś, gdy jestem dorosła,wiem, że mogę liczyć na ich pomoc i dobrą radę - nie jestem sama.

    Dorota Pansewicz - pandora14@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Rok temu miałam wrażenie,że cały świat mnie kocha, że nareszcie wszystko zaczyna się układać w jedną całość, a ja wiem dokąd zmierzam - uśmiech nie schodził mi z twarzy. Potem złe samopoczucie mojego partnera, lekarz jeden, drugi i diagnoza - stwardnienie rozsiane. Mogliśmy, mogłam się załamać, mogłam płakać (i płakałam) i mogłam zrezygnować. Wspólnie odkryliśmy lektury, które nam pomogły: "Potęgę podświadomości", "Sekret", "Możesz uleczyć swoje życie" i jeszcze wiele, wiele innych, poznałam medytację, jogę, wizualizację, wszystko to do wtedy, było mi zupełnie obce - mój analityczne, racjonalne, oparte na jasnych dowodach życie, nie interesowało się "tą" sferą. Dzisiaj jestem szczęśliwa, pełna wiary i znowu uśmiechnięta i wiem, po prostu wiem, że partner będzie zdrowy - bo głeboko w to wierzy!

    a_starosta@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje wybory były związane z moją drogą życiową. Mój wybór był mój i tylko mój, bez pomocy i nacisku najbliższych.Zaryzykowałem, chociaż po latach przychodzą kryzysy nie żałuję tej drogi którą wybrałem. Czasami trzeba iść drogą którą inni nie akceptują, trzeba się kierować sercem i rozumem, a nie opiniami ludzi. Najważniejsze jet to, aby żyć w zgodzie z samym sobą i ze spokojem popatrzeć na siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odkąd pamiętam, w podejmowaniu życiowych decyzji, zawsze mogłam liczyć na wsparcie mojej kochanej babci i gdy jej zabrakło, to stanęłam przed prawdziwą szkołą przetrwania i wielokrotnie przekonywałam się, że ,,jeśli chcesz na kogoś liczyć, licz na siebie’’. Musiałam dalej kroczyć swoją drogą sama, ufając swojej intuicji, która dość często mnie zwodziła, jednak gdy znalazłam się na samym dnie, znalazło się coś, co spowodowało, że gdy zdarzyła się wielka tragedia, przeszłam przez dane cierpienie z mniejszym bólem niż przewidywałam. Tym ,,czymś’’, okazała się wiara w Boga, która spowodowała, że uświadomiłam sobie, iż trzeba umieć z godnością nieść codzienny krzyż a kiedyś to wszystko zostanie nam wynagrodzone po ,,stokroć’’.

    OdpowiedzUsuń
  5. Są ludzie, z którymi dobrze się rozumiem, są tacy, z którymi niezmiennie się dogadam, są bratnie dusze i jest Mama - człowiek z ogromnym bagażem doświadczeń i z przyzwyczajeniami, które wyprowadziłyby z równowagi świętego. Żyjemy jak pies z kotem: jedna warczy, druga drapie, ale to właśnie na Nią mogę liczyć, gdy któraś z moich dróg gwałtownie zakręca albo się kończy. Wielu z tych dróg nie wybrałam sobie sama, wiele wydarza się bez mojej zgody, jedną z nich jest choroba; przyszła nagle i odgrodziła mnie od ludzi, od działania i od radości. Ten czas wyniszczył i zmęczył mnie, zmęczył też moją Mamę, jednocześnie uświadomił mi, że Ona mimo wszelkich nieporozumień nigdy nie zostawiłaby mnie samej. W końcu jest dobrze, jest wiosna, mam plany na przyszłość, a za ścianą krzyżówkę rozwiązuje Ta, która pomogła mi na nowo odnaleźć się w świecie.

    kasia.mi@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Znalazłam takie miejsce,
    ukryte wśród niepokoju,
    dające wytchnienie.
    Tam spojrzenie rozświetla mrok,
    a łzy niosą radość.
    Tam się nie martwisz
    o każdy swój krok
    i słowem zamykasz usta.
    Symfonia ciszy
    zagłuszy sumienie
    i zabrzmi w uszach koncert.
    To mój mój Azyl, samotnia. Tam w ciszy, w zgodzie z sobą mogę w najtrudniejszych chwilach dzięki modlitwie odnaleźć drogę.
    jturczyn@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś tak się złożyło, że często podejmuję decyzje trudne lub nieprzyjemne. Kilka było naprawdę parszywym przeżyciem. Ale to co pomaga przez nie przejść to po prostu poczucie obowiązku i przyzwoitości. Tyle, że jedno i drugie nie istniałoby bez mojej Żony. Czyli jak zawsze wszystko zaczyna się od miłości.

    wiorkaEG@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. "Bez Ciebie jestem niczym…
    Marnym promieniem słońca
    Który nawet przez chwilę
    Nie ogrzeje zbłąkanej duszy
    Bez Ciebie jestem niczym…
    Nic nieznaczącą kroplą rosy
    Która spłynie i zniknie
    Jak łza po policzku
    Przy Tobie jestem miłością
    Która jest potrzebna jak powietrze
    Bez której życie nie miałoby sensu
    Przy Tobie jestem zbłąkaną owieczką
    Którą odnajdujesz
    Dla której jest miejsce w Twoim sercu"
    To był mój pierwszy w życiu wiersz i na szczęście nie ostatni. Napisałam go mając 17 lat... Osoba do której jest skierowany to jedyny prawdziwy i ukochany PRZYJACIEL. Zawsze służył dobrą radą, w trudnych chwilach pomagał dostrzec pozytywne strony życia, cierpliwie znosił moje niepowodzenia i jak dziecko cieszył się z moich drobnych sukcesów. Nawet teraz gdy nie ma go wśród nas...czuję, że patrzy na mnie z góry, czuję jak trzyma mnie za rękę i dodaje otuchy gdy stoję na krawędzi.
    kwiatuszek385@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem się zastanawiam czy poszłabym tą drogą gdybym wiedziała, że będzie tak wyboista? Być może wybrałabym łatwiznę i inny kierunek … na szczęście jest Ktoś, kto pomaga się podnieść i podążać dalej: Bóg, rodzina, przyjaciele. Banalne? Być może, lecz prawda i miłość to największy „banał” w życiu … wystarczy tylko go doświadczyć …

    elle
    emill1@op.pl

    OdpowiedzUsuń