środa, 30 lipca 2014

"Klejnoty elfów" Clarissa Black - recenzja

„Ich moce działają w odwrotny sposób, jednak nie wykluczają się, lecz uzupełniają wzajemnie, jak jin i jang.

„Klejnoty elfów” to debiut pisarski Clarissy Black, który końcem wiosny ukazał się na półkach księgarskich.


Catherine Montmaire prowadzi podwójne życie - z jednej strony jest nastolatką uczącą się w liceum, zaś z drugiej współpracuje z Gwardią, która pilnuje, by istoty nadnaturalne trzymały się zasad. Cathy sama również nie jest zwykłym człowiekiem, jest jedną z centuri - magiczną istotą. Ponadto, jest wyjątkowa, gdyż sam Mistrz złej strony - Zakonu - chce ją w swych szeregach. Jednak kolejna misja, na którą zostaje wysłana - kończy się fiaskiem, a nawet wielką katastrofą, z której powstają kłopoty. Angelo - Cień - który zaprzysiągł zemsty za swoją rodzinę... Będzie wrogiem czy przyjacielem nastolatki? Ale to i tak nie ma znaczenia... bo on nie ma uczuć - jak wszyscy z jego rasy...



Przekroczyłem pewną granicę, zza której nie ma powrotu.”

Od przeczytania „Skrzydeł Laurel” A. Pike, bardzo lubię wróżki i elfy w literaturze. To właśnie dlatego zainteresowała mnie ta pozycja - chciałam zobaczyć, co wymyśliła autorka, jak przedstawiła to środowisko magii i baśni.

Pisarka wprowadza nas w świat, w którym istoty nadnaturalne żyją wśród ludzi, ale by między rasami istniał ład i porządek - utworzono Gwardię, organizację, która ma zwalczać zło. Gdy rozpoczyna się walka między dobrem a złem o tytułowe klejnoty elfów - świat może być zniszczony. Jak widać, fabuła powieści jest może i ciut oklepana, w końcu ludzkość stoi na granicy zniszczenia, trzeba walczyć... Jednak mimo to, autorka postanawia wykazać się w inny sposób - tworzy nowe rasy jak Cień, centuri, które czytelnik poznaje po raz pierwszy. Dzięki temu odbiorca jest ciekaw tych nowych istot i ich umiejętności.


Akcja powieści od pierwszych stron mknie do przodu, dlatego też czytelnik może zostać "przybity" zbyt dużą dawką informacji na samym początku oraz może być zdezorientowany. Ja preferuję szybki przebieg zdarzeń, więc mnie to odpowiadało, zwłaszcza, że przy końcu jeszcze zostaje przyśpieszony. Nie można się więc nudzić! Zwłaszcza, że finał pozycji jest zupełnie niespodziewany.



Wszyscy ludzie są egoistami. Z tym, że dzielą się na dwie grupy. Tych nieszkodliwych i tych, którzy skoczą do gardła każdemu, komu tylko zacznie się powodzić lepiej niż im.”

W powieści spotkamy się z łatwym i prostym w odbiorze językiem, który sprawia, że książkę czyta się lekko i przyjemnie. A dodatkowo, przez ten styl oraz język lekturę kończymy bardzo szybko.

Jak mogliście spostrzec, czytając wstęp recenzji - w powieści występuje niby "romans", ale uwaga - to nie jest kolejna książka paranormal romanse! Zdziwieni? Ja też byłam, bo aż do końca lektury czekałam na moment "I kochali się długi i szczęśliwie...". A tu bach! Autorka mnie zdziwiła, ale też zrobiła świetne posunięcie, gdyż dzięki takiemu obrotowi sprawy, plusuje. Coś tam wątku miłosnego jest... lecz nie idzie to w tym kierunku.

Bohaterką jest nastolatka, więc czasem jej zachowanie może nas ciut zdenerwować, ale nie działa nam jakoś mocno na nerwach. I - co trzeba dodać - jest jedyną postacią w książce, której poznajemy przeszłość. O innych bohaterach powieści wspomniane jest niewiele, są mniej dopracowani. No może jeszcze Cień został dobrze wykreowany. A wspominając o Angelo dodam, że on najbardziej spodobał mi się w całej tej historii. Fascynowała mnie ta jego inność i niespotykalność w innych książkach.



Angelo był Cieniem. A Cienie nie mogły kochać. Nie szczerym uczuciem.A jeśli nie uczucie popchnęło go do tego, co właśnie robił, to co?.”

W lekturze spodziewałam się jednak elfów... a tutaj może z kilku było, ale jakoś zbytnio nie pokazywali się w fabule. A szkoda, bo 
na to liczyłam, i z tą myślą sięgałam po dzieło. Pojawił się natomiast wątek z klejnotami elfów, a raczej kamieniami, co sprawiło, że nie czułam się bardzo zawiedziona.

Z książką tą spędziłam miło dzień - jest lekka, ciekawa, ale do ambitnej pozycji trochę jej brakuje. Mimo to podobała mi się i polecam ją, tym, których zainteresowało jej wnętrze.
Ja mam nadzieję, że pojawi się drugi tom, gdyż ciekawi mnie, czy wątek miłosny zostanie poprowadzony dalej... No i kończy się w takim miejscu, że aż wymaga kontynuacji! Jeśli ktoś szuka odskoczni do czegoś nieskomplikowanego - zachęcam.

Marcelina Pomper

mirror-of--soul.blogspot.com

Za książkę dziękujemy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz