poniedziałek, 30 czerwca 2014

Recenzja książki pt. „Blue Drink” autorstwa Marty Pustuł

„Blue Drink” jest debiutem. I jako debiut należy też ją oceniać. Inaczej przecież ocena się książki kogoś, kogo nazwisko jest dobrze znane, inaczej kogoś, kto dopiero swoją przygodę z pisaniem zaczyna. W przypadku „Blue Drink” z pewnością mało kto słyszał zarówno o książce jak i autorce. We wstępie przybliżę wam więc krótko postać Pani Marty, a o powieści opowiem w następnej kolejności.

Marta Pustuł to dwudziestoczteroletnia mieszkanka Częstochowy. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła już w najmłodszych latach, kiedy to pisywała głównie wiersze, opowiadania oraz reportaże. Odnosiła sukcesy w wielu konkursach literackich. Książkę „Blue Drink” napisała w wieku dziewiętnastu lat, po powrocie z wakacji w Tunezji. Jak sama mówi, książka jest zapisem jej wspomnień z wakacji, to opis prawdziwych wydarzeń, nawet imiona bohaterów nie zostały zmienione. Powstała w kilka dni, podczas „przypływu” weny twórczej.

Przechodząc do książki, po lekturze „Blue Drink” mam mieszane uczucia. Książka nie jest najgorsza i nie chcę jej krytykować, ale daleko jej do literatury znanych i lubianych światowej sławy twórców. Należy jednak spojrzeć na to przez pryzmat debiutu. Warsztat autorki nie jest jeszcze wyćwiczony, dlatego nie należy wytykać tego jako błędu, choć nie powiem, wpływa to na całościowy odbiór utworu.

„Blue Drink” jest powieścią o nastolatkach, które postanowiły zaszaleć i spontanicznie zakupiły bilety na wczasy w Tunezji. Hammamet, do którego się udają, okazuje się miastem tętniącym życiem oraz rozrywką, jednak poza tym, zbyt wiele o Tunezji z książki się nie dowiemy. Jeśli więc zamierzacie sięgnąć po tę książkę w tym celu, zabierzcie się raczej za przewodnik. Książka w większej mierze to po prostu opis wczasów. Plażowania, posiłków, wieczornych dyskotek oraz mieszkańców hotelu. Akcja rozkręca się dość powoli. Szczerze mówiąc pierwsze 100 stron było w pewnym stopniu drogą przez męki, wszystko było po prostu suche i pozbawione głębi. Z drugiej jednak strony, kiedy „starzy” animatorzy odchodzą z pracy i główne bohaterki zaczynają się z nimi przyjaźnić, książka zaczyna wciągać i następne 200 stron mija znacznie szybciej. Na dodatek dzięki temu wydarzeniu czytelnik dowiaduje się co nieco o arabskiej kulturze i zwyczajach, a przede wszystkim pozycjach arabskich kobiet i mężczyzn w codziennym życiu, co może zaszokować niejednego odbiorcę.

To, co mi osobiście najbardziej podobało się w utworze, to to, że autorka rozprawia o stereotypach. Ukazuje, w wielu przypadkach, karygodne zachowania Polaków w stosunku do Arabów, które zwykle opierają się o bezpodstawne uprzedzenia. I gdyby nie była to w stu procentach powieść oparta na faktach, to można by pomyśleć, że pani Pustuł specjalnie wyjaskrawia i wyolbrzymia niektóre sytuacje, gdyż naprawdę mogą wywołać wzburzenie u czytelników.

Sięgając po powieść, należy pamiętać też o tym, że jest to powieść dla młodzieży i zaczynając czytać z pewnością uderzy nas specyficzny język autorki. Jak sama mówi, jest to zabieg celowy. Zdania są krótkie, z pewnością nie wielokrotnie złożone, co ma wpływać na dynamiczny przebieg fabuły. W związku z tym autorka stroni niestety od statycznych opisów, czego właściwie podczas lektury było mi brak, bo skoro w pewnym stopniu książka jest opisem Tunezji oraz jej kultury, to czytelnik chciałby się jednak w nią zgłębić. Z pewnością, przynajmniej dla mnie, jest to wada utworu.

Poza tym książka jest interesująca. Akcja dynamiczna, nie ma w niej przestojów, a przeciez to czytelnicy lubią najbardziej. Jest konkretna i z pewnością jako książka dla młodzieży jest książką dobrą. Jeśli ktoś chciałby choć na chwilę oderwać się od codzienności, to z pewnością powinien po nią sięgnąć, gdyż jest to dobra lektura na wakacje. Jeśli jednak lubicie literaturę z wysokiej półki, polecam wam wybrać jednak coś innego.


Agata Przybyłek

Za książkę dziękujemy:

4 komentarze:

  1. Polecam "Blue drink", czytałam, może nie powala, ale nie jest zła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby dobrze brzmi i autorka też może się po pewnym czasie rozkręcić, ale nie jestem pewna, czy by mi się jej styl spodobał. Ja akurat uwielbiam złożony styl pisania z mnóstwem detali, a tutaj jego braku akcja chyba tak do końca nie nadrabia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka przykuwa uwagę, treść już niestety mniej mnie przekonuje. Według mnie głównym błędem często popełnianym przez debiutujących pisarzy jest pisanie o sobie i o swoich wspomnieniach... Świadczy to chyba najbardziej o braku pomysłów na swoje książki... ja raczej poczekam, aż autorka rozwinie skrzydła i napisze coś bardziej wymyślnego :)

    OdpowiedzUsuń