Bridget ma już pięćdziesiąt lat i jest wdową z dwójką
dzieci. Od śmierci jej ukochanego Marka Darcy’ego upłynęło już pięć lat i kobieta
próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Pogodzenie opieki nad dziećmi, pisania
scenariusza i znalezienia jeszcze czasu dla faceta w tym całym bałaganie nie
jest jednak takie proste. I jak utrzymać przy sobie dużo młodszego,
atrakcyjnego mężczyznę? Bridget czekają miesiące pełne zawirowań, perypetii i
niedorzecznie zabawnych sytuacji. Ma szansę na odnalezienie miłości i
osiągnięcie sukcesu, nawet jeśli po drodze wszystko będzie obracało się przeciwko
niej. Ta właściwa osoba zawsze może okazać się tą najmniej oczywistą.
,,Bridget Jones. Szalejąc za facetem’’ to jedna wielka dawka
śmiechu. Jedna zabawna scena za drugą. Pech głównej bohaterki do pakowania się
w niemożliwie śmieszne sytuacje jest wręcz nie do uwierzenia. Większość z nich
powoduje ona sama, podejmując nieprzemyślane działania i najpierw mówiąc, a
potem zastanawiając się nad znaczeniem własnych słów. Jej przemyślenia czasem
po prostu rozkładają na łopatki, gdy przypomnimy sobie ile Bridget ma lat. Wydawałoby
się, że powinna być stateczną, dojrzałą kobietą, ale nic bardziej mylnego!
Miejscami zastanawiałam się, czy ma pięćdziesiąt, czy piętnaście lat.
Emocjonalne podejście do kompletnie nieistotnych rzeczy, zachowania
nieprzystojące dorosłej osobie, a już na pewno nie matce dwójki małych dzieci,
były wręcz zatrważające. Pamiętacie Bridget Jones z ,,Dziennika Bridget
Jones’’? To wciąż ta sama, niedojrzała Bridget, która za dużo je, cały czas
jest na diecie, której nie przestrzega i tym razem także uzależniona od
Twittera. Oczywiście, śmierć męża i samotne wychowywanie dzieci trochę ją
zmieniło. Nieraz przechodziła przez trudne chwile tęsknoty za Markiem,
gdybania, ale pokazała też, że potrafi być troskliwą matką, która ponad
wszystko dba o swoje pociechy. Pośród tego bałaganu wciąż pozostała sobą,
pozytywnie zakręconą Bridget.
Wydawałoby się, że pięćdziesięcioletnia kobieta powinna
sobie radzić? Nie zawsze. Czasem problemem okazuje się zbyt skomplikowany pilot
do telewizora, który jest złośliwy sam w sobie, konsola, która musi działać, a
nie zawsze chce, ale najbardziej skomplikowani są faceci. Instrukcja obsługi
faceta to dla Bridget czarna magia. Co powinno się robić na pierwszej randce,
czego nie powinno i jak powinien działać związek? Okazuje się, że przebyte
małżeństwo niewiele ją nauczyło w tej kwestii. Tylko jak wprowadzić w życie
ogromną listę rad i uwag na temat relacji damsko-męskich? Tu by się pogubił
nawet ekspert, a nawet oni wszyscy razem wzięci.
Muszę przyznać, że Bridget bywała irytująca, jak mało kto.
Parokrotnie miałam wrażenie, że czytam o dziecku zamkniętym w ciele dorosłego,
które trzeba prowadzić za rękę przez mgłę. Nie twierdzę, że powinna być
cierpiętnicą i do końca swoich dni prowadzić stateczne życie wdowy, ale chyba
powinna się czegoś nauczyć przez te lata. Jej niekonsekwentność i kompletne
roztrzepanie czasem wręcz gryzło w oczy. Przeżywanie nieistotnej sytuacji przez
paręnaście stron, kompletnie bezsensowne wymiany twittów i SMS-ów
niejednokrotnie sprawiały wrażenie przesadzonych. Od zabawnego roztrzepania do
głupoty jednak granica nieduża.
,,Bridget Jones. Szalejąc za facetem’’ to świetny sposób na
odpoczynek po męczącym dniu, gdy potrzeba nam czegoś niezobowiązującego i
zabawnego. Helen Fielding przedstawia historię w formie pamiętnika Bridget, w
którym można znaleźć różne dopiski dotyczące różnych celów, spożytych posiłków
i zadań do zrobienia. Niemal sześćset stron to jak na tego typu książkę całkiem
sporo, ale lektura płynie w zastraszającym tempie. Czytanie tej książki niesie
ze sobą jednak pewnego ryzyko: niepohamowane ataki śmiechu!
Anna Bellon
Za książkę dziękujemy:
Kiedyś bardzo często i chętnie sięgałam po zwariowane perypetie Bridget Jones, ale teraz już mi się ,,przejadła'' jej postać. Widocznie, co za dużo to niezdrowo :)
OdpowiedzUsuńNie lubię niczego co jest o "Bridget Jones"...nie wiem czemu -.- ;D
OdpowiedzUsuńach chciałabym przeczytać tę książkę ;)
OdpowiedzUsuń