środa, 2 kwietnia 2014

Helen Fielding "Bridget Jones. Szalejąc za facetem"

Helen Fielding pochodzi z hrabstwa Yorkshire. Przez lata pracowała jako dziennikarka. Dzięki swojej pracy wiele podróżowała. W 1998 roku zasłynęła jako pisarka, gdy ukazał się ,,Dziennik Bridget Jones’’. W tym roku po latach przerwy powraca z trzecią książką o Bridget Jones, czyli ,,Bridget Jones. Szalejąc za facetem’’, która jest już piątą powieścią w jej dorobku.

Bridget ma już pięćdziesiąt lat i jest wdową z dwójką dzieci. Od śmierci jej ukochanego Marka Darcy’ego upłynęło już pięć lat i kobieta próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Pogodzenie opieki nad dziećmi, pisania scenariusza i znalezienia jeszcze czasu dla faceta w tym całym bałaganie nie jest jednak takie proste. I jak utrzymać przy sobie dużo młodszego, atrakcyjnego mężczyznę? Bridget czekają miesiące pełne zawirowań, perypetii i niedorzecznie zabawnych sytuacji. Ma szansę na odnalezienie miłości i osiągnięcie sukcesu, nawet jeśli po drodze wszystko będzie obracało się przeciwko niej. Ta właściwa osoba zawsze może okazać się tą najmniej oczywistą.

,,Bridget Jones. Szalejąc za facetem’’ to jedna wielka dawka śmiechu. Jedna zabawna scena za drugą. Pech głównej bohaterki do pakowania się w niemożliwie śmieszne sytuacje jest wręcz nie do uwierzenia. Większość z nich powoduje ona sama, podejmując nieprzemyślane działania i najpierw mówiąc, a potem zastanawiając się nad znaczeniem własnych słów. Jej przemyślenia czasem po prostu rozkładają na łopatki, gdy przypomnimy sobie ile Bridget ma lat. Wydawałoby się, że powinna być stateczną, dojrzałą kobietą, ale nic bardziej mylnego! Miejscami zastanawiałam się, czy ma pięćdziesiąt, czy piętnaście lat. Emocjonalne podejście do kompletnie nieistotnych rzeczy, zachowania nieprzystojące dorosłej osobie, a już na pewno nie matce dwójki małych dzieci, były wręcz zatrważające. Pamiętacie Bridget Jones z ,,Dziennika Bridget Jones’’? To wciąż ta sama, niedojrzała Bridget, która za dużo je, cały czas jest na diecie, której nie przestrzega i tym razem także uzależniona od Twittera. Oczywiście, śmierć męża i samotne wychowywanie dzieci trochę ją zmieniło. Nieraz przechodziła przez trudne chwile tęsknoty za Markiem, gdybania, ale pokazała też, że potrafi być troskliwą matką, która ponad wszystko dba o swoje pociechy. Pośród tego bałaganu wciąż pozostała sobą, pozytywnie zakręconą Bridget.

Wydawałoby się, że pięćdziesięcioletnia kobieta powinna sobie radzić? Nie zawsze. Czasem problemem okazuje się zbyt skomplikowany pilot do telewizora, który jest złośliwy sam w sobie, konsola, która musi działać, a nie zawsze chce, ale najbardziej skomplikowani są faceci. Instrukcja obsługi faceta to dla Bridget czarna magia. Co powinno się robić na pierwszej randce, czego nie powinno i jak powinien działać związek? Okazuje się, że przebyte małżeństwo niewiele ją nauczyło w tej kwestii. Tylko jak wprowadzić w życie ogromną listę rad i uwag na temat relacji damsko-męskich? Tu by się pogubił nawet ekspert, a nawet oni wszyscy razem wzięci.

Muszę przyznać, że Bridget bywała irytująca, jak mało kto. Parokrotnie miałam wrażenie, że czytam o dziecku zamkniętym w ciele dorosłego, które trzeba prowadzić za rękę przez mgłę. Nie twierdzę, że powinna być cierpiętnicą i do końca swoich dni prowadzić stateczne życie wdowy, ale chyba powinna się czegoś nauczyć przez te lata. Jej niekonsekwentność i kompletne roztrzepanie czasem wręcz gryzło w oczy. Przeżywanie nieistotnej sytuacji przez paręnaście stron, kompletnie bezsensowne wymiany twittów i SMS-ów niejednokrotnie sprawiały wrażenie przesadzonych. Od zabawnego roztrzepania do głupoty jednak granica nieduża.

,,Bridget Jones. Szalejąc za facetem’’ to świetny sposób na odpoczynek po męczącym dniu, gdy potrzeba nam czegoś niezobowiązującego i zabawnego. Helen Fielding przedstawia historię w formie pamiętnika Bridget, w którym można znaleźć różne dopiski dotyczące różnych celów, spożytych posiłków i zadań do zrobienia. Niemal sześćset stron to jak na tego typu książkę całkiem sporo, ale lektura płynie w zastraszającym tempie. Czytanie tej książki niesie ze sobą jednak pewnego ryzyko: niepohamowane ataki śmiechu!

Anna Bellon


Za książkę dziękujemy:

3 komentarze:

  1. Kiedyś bardzo często i chętnie sięgałam po zwariowane perypetie Bridget Jones, ale teraz już mi się ,,przejadła'' jej postać. Widocznie, co za dużo to niezdrowo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię niczego co jest o "Bridget Jones"...nie wiem czemu -.- ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. ach chciałabym przeczytać tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń