czwartek, 9 stycznia 2014

Recenzja: Wladysław Bartoszewski - Mimo wszystko


Pod koniec roku 2013, nakładem Wydawnictwa PWN, w serii: Biblioteka Gazety Wyborczej, ukazała się książka pt. „Mimo wszystko”, poświęcona wspaniałej postaci, byłemu uczestnikowi Powstania Warszawskiego, Władysławowi Bartoszewskiemu.

To monumentalne dzieło, którego objętość zawiera 751 stron, stanowi wybór tekstów z publikacji „Wywiad rzeka” oraz „….mimo wszystko. Wywiadu rzeki księga druga”. Obie wydane przez Świat Książki w latach 2006 i 2008.

Rozmowę przeprowadził i zapisał Michał Komar, scenarzysta, krytyk filmowy, autor sztuk teatralnych, wydawca i jednocześnie wspaniały publicysta. Ma on na swoim koncie przeprowadzenie wywiadów – rzek z takimi osobami jak: Stefan Meller, Krzysztof Kozłowski, Sławomir Petelicki. Spotkanie tych dwóch osób, z których jedna umie pytać a druga wyczerpująco odpowiadać, zaowocowało tą wspaniałą biografią, której objętość nie powinna przerażać, a wręcz odwrotnie – powinniśmy być wdzięczni autorom za tak dużą dawkę ciekawych informacji i kawałek świetnie opowiedzianej historii Polski.

Cóż zatem znajdziemy w tej publikacji? Przede wszystkim poznamy życiorys bohatera książki ,który urodził się w wolnej Polsce i o wolną Polskę walczył, kiedy tylko sytuacja tego wymagała. Znajdziemy tu wspomnienia z lat młodości, następnie okupacji niemieckiej, pobytu w Auschwitz, lata konspiracji, pobyty w więzieniach. Bartoszewski w sposób poruszający opowiada o ludziach, którym zawdzięcza życie, o stosunkach polsko-niemieckich, polsko-żydowskich. To również duża dawka polskiej polityki, ciekawych faktów z okresu powojennego, Jednak najważniejsze przesłanie jakie niesie czytelnikowi ta biografia to fakt niezaprzeczalny, że mimo wszystko warto być przyzwoitym człowiekiem, nieść pomoc tym, którzy tej pomocy potrzebują, nawet z narażeniem własnego życia.

Książka „Mimo wszystko” jest warta przeczytania z wielu powodów: mamy okazję poznać relację z tragicznych wydarzeń jakie odgrywały się w Polsce, tu głównie w Warszawie, podczas okupacji niemieckiej, z opowieści naocznego świadka tamtych wydarzeń. Bartoszewski w sposób szczegółowy zdaje nam relację z dnia codziennego więźnia Auschwitz. Poznajemy również losy mieszkańców i losy miasta Warszawy, które piękne, wspaniałe, po latach rozkwitu legło w gruzach, i które obecnie nie przypomina już tamtej przedwojennej Warszawy, a którą z takim rozrzewnieniem wspomina Władysław Bartoszewski:
„Jest takie miejsce do którego powracam. Moi rodzice mogli widzieć Bolesława Prusa spacerującego po Krakowskim Przedmieściu. Ja jako uczeń chodziłem śladami Wokulskiego, Rzeckiego i doktora Szumana, odkrywając tajemnice mojego miasta. Zieleń Ogrodu Krasińskich, pompatyczny Gmach Teatru Wielkiego, aeroplany lądujące na Polu Mokotowskim, gwar Nalewek, eleganckie gmachy w alei Szucha, nowoczesne Powiśle wyłaniające się spomiędzy dawnych ruder. Bomby we wrześniu 1939 roku. Strzały w płonącym getcie. Sierpień 1944. Upadek Powstania. Niemcy niszczący budynek po budynku miotaczami ognia. A potem w lutym 1945 roku morze ruin, przysypana śniegiem figura króla Zygmunta leżącego przed kikutami Zamku Królewskiego. Idę tamtędy, widzę, poznaję, ale to już nie to. Więc wracam pamięcią do miejsc, które są we mnie. Ze mną odejdą.”
Dlatego o jedno prosi nasz bohater w tej publikacji: o pamięć. Bo pamięć jak sam mówi, jest niezbędnym dobrem życia!

Zatem pamiętajmy, i bez względu na wiek przeczytajmy tę wspaniałą książkę, przez którą można przepłynąć bez zmrużenia oka!

Beata Dalla Valle

                                                                   Za książkę dziękujemy:
                                                         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz