poniedziałek, 25 listopada 2013

Słoneczna Dolina - recenzja

"Słoneczna Dolina" jest kolejną powieścią grozy Stefana Dardy, otwierającą cykl "Czarny Wygon". Na okładce zebrała bardzo dobre noty, nawet od samego Andrzeja Pilipiuka i na dodatek klimat książki porównano do dzieł Stephena Kinga. Te słowa pewnie u wielu osób wywołały dreszczyk emocji, a ja nie zareagowałem na to, bo nie znałem i niestety, nie znam dalej twórczości tego pisarza. Czy jednak warto było sięgnąć po tę książkę?

Witold Uchmann to ponad pięćdziesięcioletni warszawski dziennikarz, specjalista od zjawisk paranormalnych. W życiu prywatnym i zawodowym nie powodzi mu się. Szefowie obarczają go najgorszą robotą, koledzy odwrócili się od niego i jedyną przyjazną mu duszą jest Adam Nawrot. Boryka się jeszcze ze swoim nadużywaniem alkoholu i kalectwem.

Główny bohater odbiera dziwnego mejla od niejakiego Krzysztofa Piaseckiego, który chce się podzielić ze światem historią, której ponoć nikt nie doświadczył. Zaintrygowany dziennikarz nie namyślając się, już następnego dnia wyjeżdża na malownicze Roztocze. Na spotkaniu Krzysztof wręcza mu plik kartek, na których zawarta jest nieprawdopodobna historia. Witold wyciąga jeszcze od właściciela gospodarstwa agroturystycznego, że o Słonecznej Dolinie krążą legendy, a jedna głosi, że w Wielki Piątek o północy można usłyszeć bicie kościelnych dzwonów...

Na początku chciałem wspomnieć o narracji. Prowadzona jest ona z perspektyw dwóch mężczyzn, Witolda Uchmanna i Rafała Gielmudy. Był to bardzo ciekawy zabieg, który ciekawie urozmaicił mi lekturę.

Bardzo ciekawie został tu przedstawiony wątek nadprzyrodzony. Wszystko było dopracowane na ostatni guzik, mroczny i tajemniczy klimat trzymał w napięciu i nie mogłem oderwać się od lektury książki. Był tylko mały minusik, a mianowicie strachy były mało straszne. Może to było przez moje zbyt duże wymagania, ale prawda jest taka, że w ogóle nie poczułem dreszczu emocji.

Minusem książki jest zakończenie, na którym bardzo się zawiodłem. Nie było ono równie interesujące tak jak inne rozdziały, a na dodatek było do przewidzenia. Oczekiwałem czegoś znacznie lepszego, ale niestety, nie dostałem tego.

Atutem książki była wspaniała szata graficzna. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem okładkę po plecach przebiegł mnie dreszczyk, jednak okładka nie oddała do końca klimatu grozy, jaki zawarty był w książce.

Reasumując, "Słoneczna Dolina" pomimo wad to interesująca lektura, która trzymała w napięciu do ostatniej strony. Książkę polecam wszystkim fanom gatunku, osobom, które chcą się oderwać od szarej rzeczywistości i wszystkim innym, którzy marzą o mrocznej przygodzie w surrealistycznym świecie. Polecam!

Daniel Pamuła

                                                      Za książkę dziękujemy:

1 komentarz:

  1. Bardzo "ciekawa" recenzja - ale nic dziwnego, skoro to taka książka;) ("Był to bardzo ciekawy zabieg, który ciekawie urozmaicił mi lekturę.

    Bardzo ciekawie został tu przedstawiony wątek nadprzyrodzony")

    Na ostatni guzik coś bywa dopięte;) A co do czasownika reasumować, to polecam lekturę tego tekstu: http://obcyjezykpolski.strefa.pl/?md=archive&id=364
    (Choć z kolei to może zrozumiałe, bo z jednej strony minusiki i minusy - przewidywalność zakończenia - a z drugiej zapewnienie: "lektura, która trzymała w napięciu do ostatniej strony".)

    OdpowiedzUsuń