wtorek, 17 września 2013

Krajobrazy mojej duszy. Księga I - Jarosław Bzoma - recenzja

Po pierwszy tom cyklu Krajobrazów autorstwa Jarosława Bzomy sięgnęłam z ogromnym entuzjazmem. Oczekiwałam porywającej narracji, głębokiej treści i niepospolitych przemyśleń, ocierających się o teorie filozoficzne największych mędrców. W trakcie lektury mój zapał systematycznie znikał, jak powietrze uchodzące z przebitego balonika.

Nie mogę powiedzieć, że poczułam się oszukana. Nie wyczuwam fałszu w tym, co opisuje autor. Pisarz sprawia wrażenie wrażliwego, pełnego zrozumienia dla Innego, poszukującego humanisty, a takie osobowości cenię najwyżej. Co w takim razie jest nie tak z jego dziełem życia?

Cenię autora jako człowieka, który ma odwagę publicznie skrytykować skostniałe instytucje, które nie wiedzieć czemu roszczą sobie prawa do zarządzania ludzką duchowością, ukazywania jedynej właściwej drogi, korygowania kręgosłupa moralnego według własnych kryteriów i pokazywania, jak ma wyglądać poprawne doświadczenie wewnętrzne. Jest to przykre tym więcej, że przyszło mi żyć w kraju, w którym tego rodzaju „nauczyciele” mają się jak najlepiej i z coraz większym zadowoleniem dorabiają się na ludzkiej naiwności. Tu z mojej strony ogromny ukłon dla autora za odwagę. Chapeu bas!

Nie mnie oceniać doświadczenie wewnętrzne autora i wartość jego sennych wędrówek. Nie jest to rodzaj doznań, które przemówią do mnie, ateistki, czcicielki materii i wyznawczyni cielesności. Dlaczego jednak autor tak bardzo boi się narazić na śmieszność i być posądzonym o obłęd? (Ależ, Panie Jarosławie, czym jest śmieszność wobec wiary! I czy tylko wariaci nie są coś warci?).

Tym, co zabiło mój zapał, jest fatalny warsztat pisarski. Na miano pisarza autor naturalnie zasługuje (nie byle jakim wyczynem jest stworzenie cyklu sześciu obszernych książek), ale do bycia literatem jeszcze daleka droga. Księga I Krajobrazów… jest rodzajem sylwy, przypomina podręczny notatnik, do którego wrzuca się wszystko (zapiski snów, fragmenty listów, przemyślenia, urywki literackie, cytaty), ale rzeczona całość średnio nadaje się do publikacji. W całości brak konkretu, porządku, myśli przewodniej. Nie ma żadnego punktu kulminacyjnego, jasnego wątku, wszystko przeplata się ze wszystkim. Autor, zdaje się, dostrzega w tym siłę, pulsującą, żywą literaturę. Cóż, podobno chaos jest najbardziej płodny. Jednakże porównanie do Joyce’a jest mocno przesadzone, a nawet jeśli Schulzowski Ojciec byłby dumy z Księgi, to sam Bruno zapłakałby nad jej stylem.

Autor podjął się przedsięwzięcia karkołomnego. Bezpośrednie ukazanie tak delikatnej materii jaką jest życie wewnętrzne nie może być łatwym zadaniem. Autorowi nie brakuje mądrości, odwagi, otwartości i dowcipu. Zakładam, że zachowanie formy pośredniej w pisarstwie (powieści lub cyklu opowiadań), w której pewną asekuracją byłaby fikcja literacka, nie wchodziło w grę ze względu na poczucie misji i chęci nauczania aktywnego śnienia.

Niemniej jednak, mam nieodparte wrażenie, że autor chce być literatem, a może nawet Literatem (no no, porównać się do Joyce’a…). Może nawet mógłby nim zostać, gdyby całą opowieść utrzymał w konwencji oniryzmu i literatury przygodowej (okraszonej jakąś kryminalną intrygą i lekkim napięciem erotycznym?), a nie podawał prosto zapisane sny i dość naginane ich interpretacje (jak sam stwierdził, w swoich zapędach interpretacyjnych „dopasowałby nawet garbatego do ściany”). Kilkaset stron takiej narracji sprawia, że ma się jedynie ochotę cisnąć książkę w kąt. Ale dość rad. Wszyscy wiemy, że ideę potrafi zapisać każdy. Dopiero sposób jej zapisania jest kwestią Literatury.

Madelaine Słowacka

Za książkę dziękujemy

3 komentarze:

  1. Może dla tego Pani nie czuje Krajobrazów.. , że nie jest to powieść a po prostu życie? Trochę ciężko jest się przełamać, kiedy ktoś nam mówi, że jesteśmy tylko dojnymi krowami.

    OdpowiedzUsuń
  2. W tej książce chodzi o coś innego niż o literaturę.
    Tutaj raczej mamy do czynienia z rozpisaniem mapy wewnetrznej strony naszego istnienia,to nie jest łatwe.
    Ale Pani widocznie nic sie nie śni ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ta pani pisze prawdę, znam tematy (śnienie), ale nie tego się spodziewałem po książkach, za mało opisów/interpretacji snów. Ludzie myśleli że będzie to lektura na tyle ciekawa jak w wywiadach z p.Jarkiem. Absolutna zawartość to zapisane sny, ale cóż nam z nich skoro nie są tu dokładnie tłumaczone, tylko ich właściciel je czuje i wie. Brakuje mi oczywistych schematów sennych.
    Jednak tak wiele pracy autora kosztowało to że chylę czoła.

    OdpowiedzUsuń