Wyobraźcie
sobie świat, w którym cała przestrzeń życiowa jest niewiele
większa od Was samych. Wyobraźcie sobie miejsce, gdzie wolność
oznacza zamknięcie. Wyobraźcie sobie dom, który stanowi dla Was
stałe zagrożenie...
Jednym
z najpotrzebniejszych dóbr ludzkości jest energia. Zapotrzebowanie
na nią rośnie wprost proporcjonalnie do rozwoju technicznego. W
chwili obecnej jej ilości konieczne do egzystencji są ogromne.
Mądre głowy zauważyły, że nasza planeta sama wytwarza
niewyobrażalne jej ilości; my musimy jedynie nauczyć się z niej
czerpać. Dlatego też zamontowano sieć generatorów na uskokach
płyty tektonicznej Juan de Fuca, których zadaniem było
pozyskiwanie energii z ruchów tektonicznych na głębokości trzech
kilometrów pod powierzchnią Pacyfiku.
Do
obsługi i konserwacji części generatorów wyznaczono tylko kilka
osób, które uwarunkowano i udoskonalono fizycznie, by były w
stanie bez przeszkód wykonywać swoją pracę na tak wielkiej
głębokości, w okolicy ryftu kontynentalnego. Jak jednak poradzą
sobie ludzie, których zamknięto w maleńkiej stacji głębinowej,
gdzie ich kajuty są niewiele większe od nich samych, a przez
korytarze można przejść tylko i wyłącznie schylając się? Można
pomyśleć, że dopiero po wyjściu przez śluzę mogą odczuć
wolność, gdyż cały ocean należy do nich. Nic bardziej błędnego:
na tę głębokość nie dociera światło słoneczne i bez latarek
człowiek widzi tylko ciemność. Jeszcze gorsze jest uczucie, kiedy
latarki pracują pełną mocą, gdyż wtedy nurek widzi tylko
najbliższe otoczenie i nie wie, co kryje się w nieprzeniknionych
ciemnościach już metr przed nim.
Normalny
człowiek nie byłby w stanie znieść takich warunków, co
udowodniły już wczesne fazy projektu. Okazuje się, że najlepszymi
kandydatami są ludzie, którzy wedle wszelkich standardów
psychologicznych nie mieszczą się w ramach „normalności”.
Osoby, które całe życie czuły się osaczone, wykorzystywane, oraz
były męczone przez innych, są idealnymi kandydatami; potrafią
bowiem żyć ze świadomością, że stacja, która jest ich domem,
toczy nieustanną walkę z oceanem o to, czy ten ma zgnieść
wszystko i wszystkich w jej wnętrzu. Potrafią też dostosować się
do zupełnej izolacji od świata zewnętrznego i zaakceptować
partnerów, nieważne kim by oni nie byli. Plan brzmi świetnie,
jednak czy psychologia jest nauką, której wyniki badań sprawdzą
się zawsze i wszędzie? Czy człowiek nie wyróżnia się tym wśród
innych gatunków, że często zachowuje się w sposób nie
przewidziany...?
„Rozgwiazda”
Petera Wattsa, znanego w Polsce autora książki „Ślepowidzenie”
jest inteligentną i wciągającą fantastyką, która z jednej
strony intryguje, z drugiej może trochę przerażać. Futurystyczne
tło akcji jest zupełnie marginalne, a cały ciężar fabuły
położony jest na charakterach i odczuciach bohaterów. Autor
pokazuje, w jaki sposób „nienormalne” jednostki mogą okazać
się najwłaściwszymi do wykonywania „nienormalnych” zadań. I
mimo że nie udało mu się utrzymać jakości opisu postaci do końca
książki, to w połączeniu z nieludzko groźnym, ale jednocześnie
na swój sposób pięknym światem podmorskich głębin, stanowią
wielką zaletę powieści. Mimo stylu, który na początku może
wydawać się troszkę „sztywny”, autorowi udaje się uzyskać
pełną uwagę czytelnika i zaciekawić go przygodami, czy raczej
„anty-przygodami” ryfterów.
Książkę
należy pochwalić też za szatę graficzną, która dzięki okładce
idealnie oddającej treść oraz prostocie wykonania zyskuje swoisty
urok oraz klimat. Powieść wydana jest w idealny sposób, jednak nie
można tego powiedzieć o jej stronie edytorskiej. Widać, że prace
nad tekstem przebiegały szybko i niektóre błędy – zarówno
językowe oraz wydawnicze (np. zdanie przerwane w połowie, by zacząć
się w kolejnym akapicie) nie zostały wychwycone. Jest to
niewątpliwa wada, jednak nie przeszkadza w płynnym podążaniu za
treścią. Trzeba mieć nadzieję, że Ars Machina, które jest nowym
wydawnictwem na rynku, szybko wyeliminuje te uchybienia i sprawi, że
redakcja ich książek będzie na takim samym poziomie jak treść i
jakość wydania – te ostatnie bowiem stoją na bardzo wysokim.
Polecam
„Rozgwiazdę” wszystkim tym, którzy lubią inteligentne i
wciągające opowieści charakteryzujące się swoistym klimatem, i
których lektura choć na chwilkę zmusza do uruchomienia szarych
komórek. Można ją też śmiało polecić osobom, które na codzień
nie mają kontaktu z fantastyką, gdyż wątki futurystyczne zostały
zepchnięte na margines, dając pole do manewru psychice człowieka
oraz ludzkim zachowaniom.
Recenzję udostępnił nam: Paweł Olejniczak - Dziękujemy
Książka wydaje się ogromnie ciekawa - gdy nadarzy się okazja, bez wahania ją porwę i przeczytam!
OdpowiedzUsuń