poniedziałek, 16 września 2013

Zelda. Wielka Miłość F. Scotta Fitzgeralda - recenzja

Nancy Milford jest cenioną amerykańską autorką biografii. Największą sławę przyniosła jej biografia Zeldy Sayre, żony F. Scotta Fitzgeralda, autora ,,Wielkiego Gatsby’ego’’ i właśnie na jej przykładzie Polacy wreszcie mogą się zapoznać z piórem pani Milford.

Zelda Fitzgerald była wyjątkową kobietą, nie można temu zaprzeczyć. Piękna, niezwykle śmiała, nieokrzesana i do bólu szczera. Nie znała ogłady i nie dało się jej zamknąć w żadnych ramach. Kochała F. Scotta Fitzgeralda, to jest pewne. Jednak rządziła się swoimi zasadami, często sprawiając przykrość innym, w tym swojemu ukochanemu. Z jednej strony podziwiana za śmiałość i urodę, a z drugiej tępiona za niedojrzałość i nieodpowiedzialność. Zelda lubiła szokować i prowokować. Na dodatek, gdy jej mąż zaczął zarabiać coraz większe sumy pieniędzy, w domowym budżecie wcale ich nie przybywało. Oboje żyli rozrzutnie, wydając fortunę na alkohol, którego sobie nie skąpili. Byli bohaterami skandali, ale raczej się tego nie wstydzili. Żyli po prostu swoim bogatym, nowojorskim życiem i mieli w nosie opinie innych, szczególnie Zelda.

Nie jest tajemnicą fakt, jak wiele żona Fitzgeralda wniosła w jego dzieła. Każda kobieta, którą stworzył była w jakimś stopniu samą Zeldą. Była jego muzą, natchnieniem. W jego książkach możemy znaleźć niemal dokładnie przytoczone jej słowa, czasem trochę przeredagowane; czy to fragmenty jej listów do niego, czy z jej dzienników. Nie tylko Scott miał talent pisarski, Zelda także, ale ukryła się w tle swojego sławnego męża. Na dodatek świetnie rysowała. Była utalentowana i kreatywna. Oznaki jej niestabilności psychicznej można jednak zauważyć już we wczesnej młodości, zanim poznała Scotta. Oboje jednak nieuchronnie dążyli do upadku.

,,Zelda’’ pozwala nam zagłębić się w lata, w których przyszło żyć Fitzgeraldom i poznać poruszającą historię ich miłości. Mimo bogactwa i popularności los nie poskąpił im przykrych doświadczeń. Najgorszym z nich była choroba psychiczna Zeldy, która sprawiła, że zaczęli się od siebie oddalać i w zasadzie już nigdy nie było im dane być szczęśliwymi. Więź, która połączyła ich w młodości straciła na sile, jednak wciąż troszczyli się o siebie nawzajem i utrzymywali ze sobą stały kontakt. Mimo wszystkich nieporozumień i niesnasek Scott był gotów przychylić Zeldzie nieba. Nawet, jeśli nie widzieli się przez długi czas, starał się zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa i nie zostawił jej na pastwę chorego umysłu. Robił co mógł i dopóki mógł, żeby dać jej choć cień szansy na normalne życie i nie pozbawiał jej nadziei, nawet jeśli sam już ją stracił.

Pani Milford osiągnęła coś, co nie każdy potrafi, a mianowicie napisała biografię w taki sposób, że jej czytanie jest przyjemne. Na dodatek w książce można znaleźć bardzo dużo fragmentów listów Fitzgeraldów i ich przyjaciół, cytaty z ich utworów i wypowiedzi ludzi, którzy ich znali, co naprawdę działa na korzyść biografii. Są też ilustracje i zdjęcia, ale jak dla mnie, to mogło ich być trochę więcej. Miejscami autorka opisuje jakieś fotografie, jednak nie znajdujemy ich w książce. Czasem też zbyt obszernie rozpisywała się na temat osób, których Fitzgeraldowie spotykali na swojej drodze, co nie było zawsze konieczne, a przynajmniej nie w takiej ilości. Z reguły właśnie te fragmenty były trochę nużące i w pewnym momencie gubiłam wątek.

W ogólnym rozrachunku jest to naprawdę dobra biografia i to bardzo interesującej postaci. Jeśli ktoś czytał choć jedną książkę F. Scotta Fitzgeralda, to ,,Zelda’’ na pewno go zainteresuje i pozwoli poznać kulisy powstawania jego dzieł, pochodzenie inspiracji , a także realia w jakich przyszło mu żyć. Lata, które pani Milford poświęciła na zbieranie materiałów do książki zdecydowanie się opłaciły i dały niezwykle rzetelną i szczegółową historię Zeldy.

Anna Bellon

Za książkę dziękujemy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz