piątek, 8 lipca 2011

Droga do Zielonego Wzgórza



Kim była Ania Shirley, zanim stała się Anią z Zielonego Wzgórza? Kanadyjska pisarka Budge Wilson postanowiła odpowiedzieć na to pytanie jej wielbicielom


Z okazji setnej rocznicy wydania powieści, inspirując się nią, stworzyła prequel do losów Ani, które znamy z powieści L.M. Montgomery. Książka została wydana w Polsce w 2009 roku w Wydawnictwie Literackim, a ja od razu wiedziałam, że po prostu muszę ją mieć. Chociaż od czasu mojego zapoznania się z Anią minęło już ładnych "parę" lat i wiele rzeczy się zmieniło (i ja też) pewne sprawy pozostały takie same. Na przykład miłość do najukochańszych książek z dzieciństwa, które jak żadne inne sprawiają, że świat wokół nas wydaje się bardziej "znośny".


"Droga do Zielonego Wzgórza" opowiada o losach rudowłosej Ani Shirley od momentu jej narodzin, przez śmierć jej rodziców, ciężką pracę u rodziny, u której mieszka, pobyt w sierocińcu i -wreszcie- ostatnią podróż, która prowadzi ją prosto do Avonlea i niczego nie spodziewających się dwojga starszych ludzi- Maryli i Mateusza. Dowiadujemy się w jakich warunkach dorastała ta wygadana dziewczynka, jakich ludzi spotykała na swojej drodze i co sprawiło, że tak często uciekała w świat marzeń. Mamy szansę poznać jej rodziców, Waltera i Bertę, którzy tak krótko cieszyli się swoją małą córeczką.


Autorce udało się zachować niezwykły klimat powieści L.M. Montgomery oraz stworzyć interesującą i przekonywującą opowieść o losach niezwykłej, rudowłosej dziewczynki znanej milionom czytelników na całym świecie. Dlatego też myślę, że spokojnie mogę polecić "Drogę do Zielonego Wzgórza" wszystkim fanom (czy raczej fankom Ani) na całym świecie.



4 komentarze:

  1. Ja kochałem książki z przygodami małej rudej dziewczynki, więc nie jest wykluczone mimo że mimo upływu lat sięgnę po tę pozycję :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również uwielbiam swego czasu wszystkie książki z Anią. Bardzo miło wspominam te czasy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako fanka Ani - na pewno przeczytam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. zdecydowanie tak...uwielbiałam Anię:)))

    OdpowiedzUsuń